Oboje z mężem mamy uraz do sobotniego sprzątania. Gdy tylko zamieszkaliśmy razem, zaczęliśmy zastanawiać się, jak szybko posprzątać dom, nie poświęcając na to połowy dnia. W naszych rodzinnych domach szósty dzień tygodnia oznaczał generalne porządki – od rana do południa pucowało się i czyściło, żeby dom był gotowy na niedzielę. A więc w dzień wolny od szkoły nie można było się wyspać 🙁
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że taki system generalnego sprzątania raz w tygodniu ma wiele zalet – wprowadza rutynę i powtarzalność. Domownicy przyzwyczajają się do niego i mieszkanie dzięki temu jest czyste. Dlatego na początku również wdrożyliśmy system cotygodniowego sprzątania, ale robiliśmy porządki w inny dzień tygodnia – byle nie w sobotę 😉
Sprzątaliśmy zatem po pracy (jeszcze nie mieliśmy dzieci ;p). System jednak już wtedy odniósł sromotną porażkę. Mianowicie w trakcie tygodnia trudno zarezerwować jeden stały wieczór na sprzątanie, bo plany często się zmieniają. Scenariusz często wyglądał tak, że w poniedziałek szliśmy do kina zamiast posprzątać, we wtorek ktoś miał nadgodziny w pracy, w środę i czwartek nam się nie chciało, a w piątek znów gdzieś byliśmy umówieni i nie było czasu. Nie wyrobiliśmy więc w sobie nawyku sprzątania raz na tydzień. Skończyło się to tym, że najczęściej musieliśmy szybko posprzątać dom, gdy dowiadywaliśmy się, że będziemy mieć gości. Ale takie szybko nie oznacza dobrze...
Pomysł na zmianę systemu sprzątania przyszedł przypadkiem. Mąż przeczytał gdzieś artykuł o tym, że ktoś sprząta codziennie 10 minut i w ten sposób unika generalnych porządków. Zabrzmiało rewelacyjnie – kilkanaście minut dziennie, mieszkanie zawsze jest w miarę czyste, nie trzeba rezerwować na to całego wieczoru. I tak zaczął się rodzić nasz system sprzątania – który rozwijaliśmy prawie 3 lata. A oto wypracowane przez nas główne zasady:
W tym miejscu, zanim omówię szczegóły, chcę od razu zaznaczyć, że nie jesteśmy perfekcyjnymi cyborgami, którym codziennie udaje się zrealizować powyższe punkty. Jak to w życiu bywa – nie zawsze wygląda to tak różowo, że oboje mamy czas na sprzątanie, mieszkanie lśni czystością i nie borykamy się z żadnymi zaległościami. Dodatkowo wraz z pojawieniem się każdego dziecka drastycznie spadały nasze wymagania odnośnie tego, ile codziennie trzeba zrobić 😉 Ale te zasady dają nam ramy działania oraz świetną motywację. Dzięki nim rzeczywiście udaje nam się szybko posprzątać dom.
Zgodnie z podstawową zasadą trzeba każdego dnia posprzątać tak dużo, aby móc wpisać jeden krzyżyk przy swoim imieniu na naszej liście rzeczy do sprzątania (link poniżej). Uzgodniliśmy mniej więcej, ile zajmuje posprzątanie każdej wyszczególnionej pozycji i za to przysługuje kropka lub krzyżyk (3 kropki to jeden krzyżyk). Np. umycie umywalki to tylko jedna kropka, a umycie szyby prysznicowej to jeden krzyżyk.
Jednak codzienne kilkuminutowe porządki to ideał, do którego ciągle dążymy. Na początku ambitnie każdy z nas miał mieć uzbieranych 6 krzyżyków każdego tygodnia i sprzątać codziennie (w niedzielę nigdy nie sprzątamy). Wraz z przybyciem dzieci, ta liczba spadła do 4 krzyżyków na tydzień 😀 Uzgodniliśmy też, że każdy z nas sam decyduje, kiedy to zrobi. Raczej tak zostanie, dopóki dzieci są małe 😉
W zależności od warunków działa to u nas mniej więcej tak: ja sprzątam zazwyczaj co dwa dni i zajmuje mi to 20-30 minut. Staram się sobie to zaplanować dzień wcześniej jako zadanie do wykonania. Czyli ja jestem stroną motywującą. Mój mąż sprząta raczej wtedy, kiedy musi nadrobić krzyżyki… Dlatego też był nam potrzebny system motywacyjny 😉
Nie jestem zwolenniczką kar i nagród w wychowywaniu dzieci, ale szczerze mówiąc - odnośnie naszego systemu sprzątania nie znalazłam innego sposobu... Ja umiem się zmotywować, ale mąż ma z tym problem, więc potrzebne nam były bardzo jasne i ogólnie respektowane zasady, żeby nie denerwować się niepotrzebnie na siebie. Próbowaliśmy na początku płacić sobie drobne sumy (5-20 zł) za zaległości w krzyżykach, ale to nas średnio motywowało. Obecne zasady wyglądają więc tak:
Nie wchodzę w szczegóły kar, które sobie nawzajem wyznaczyliśmy, ale są one na tyle srogie, że jak na razie rewelacyjnie motywują :p
3. zasada: lista dla naszego mieszkania
To element, nad którym trzeba trochę popracować i dopasować do każdego mieszkania indywidualnie. Musi być optymalnie zrobiona, aby móc rzeczywiście szybko posprzątać dom. Dobra lista rodzi się metodą prób i błędów. Tabela, która wisi obecnie w naszej łazience, to piąta wersja. Jak widzimy, że jakieś zadanie zajmuje dużo więcej czasu niż powinno, to go rozdzielamy na dwa, drukując kolejną listę.
Nie trzymamy się listy i zasad, jak cyborgi, ale i tak udaje się szybko posprzątać dom. Te 10 – 30 minut to mały wysiłek, a daje niesamowite efekty. Dzięki temu mieszkanie jest zawsze w miarę ogarnięte i nie ma potrzeby generalnych porządków raz na jakiś czas. Trzeba tylko dobrej motywacji przynajmniej jednej osoby i tej regularności.
Poniżej zamieszczam link do naszej aktualnej listy, jeśli kogoś to zainteresowało i chciałby wypróbować podobny system. Zawsze warto na czymś bazować przy tworzeniu listy do swojego mieszkania 🙂
>>> Nasza lista rzeczy do sprzątania
Na koniec jeszcze jedna historia obrazująca to, jak dobrze nasz system dla nas działa i jak nam źle bez niego. Kiedy zaszłam w drugą ciążę, bardzo długo chorowałam w trzecim i czwartym miesiącu – ostre zapalenie zatok i krztusiec. Byłam tak zmęczona, że całymi dniami leżałam i byłam w stanie zmusić się jedynie do opieki nad córką, a sprzątanie olałam kompletnie. Nie motywowałam więc męża do sprzątania. Zresztą on i tak nie miał wtedy na to czasu z powodu opieki nade mną i córeczką.
Efekt: przez ponad miesiąc mieszkanie nie było w ogóle sprzątane. Możecie sobie wyobrazić, jaki panował bałagan…Jak już doszłam do siebie i wzięliśmy się za gruntowne porządki, to trwały one wieki… Mąż sam wtedy stwierdził, że to zaniedbanie sprzątania można porównać do zaciągnięcia ogromnego kredytu, który trzeba spłacić wraz z odsetkami – doprowadzenie mieszkania do porządku trwało o wiele dłużej niż byśmy na to potrzebowali, sprzątając regularnie.
Rozkład planowanych porządków, od tego zawsze je zaczynam. Przynajmniej wiem czym mam się zająć w pierwszej kolejności. Sprzątam dobrymi środkami czystości, które domywają najtrudniejsze zabrudzenia, mam też irobota, który dokładnie odkurza nie tylko podłogi ale i dywany. Porządki idą w miarę szybko. 🙂
Grunt to dobry plan 🙂 Co do środków czystości też się zgadzam, ja mam kilka ulubionych i sprawdzonych, które bardzo usprawniają wszystko 🙂