Pytanie, jak się zorganizować przy dziecku jest chyba często wpisywane w Google. Sama ciągle się nad tym pytaniem zastanawiam 🙂 Mam dzisiaj kilka ogólnych przemyśleń i wskazówek od ‚nie zawsze dobrze zorganizowanej, ale bardzo starającej się ogarnąć mamy dwójki dzieci’.
O ile przy jednym dziecku szło mi całkiem dobrze z organizacją czasu, to przy dwójce często czułam, że nie ogarniam. Wszystko trwa o wiele dłużej niż zrobiłabym to sama. Bardzo wiele wyskakuje niespodzianek. Dzieci chorują. Często budzą się w nocy. Mają trudne momenty i skoki rozwojowe. Co chwila coś rozlewają i rozsypują. Brudzą się. Chcą się bawić niebezpiecznymi przedmiotami. Wymagają dużo opieki – malucha trzeba ubrać, nakarmić, przytulić, poświęcić mu czas. I tak dalej, i tak dalej…
I nieważne, jak mocno się staram, czasami po prostu nie jestem w stanie wykonać tego, co bym chciała. Na początku bardzo trudno było mi pogodzić się z tym. Oto kilka moich strategii, które pozwalają mi teraz zachować równowagę wewnętrzną.
W chwili obecnej wydaje mi się to najważniejszym punktem. Niestety świadomość, że nie zrobiłam czegoś, co zamierzałam, często przyprawiało mnie o bardzo zły humor. Dlatego zaczęłam mocno pracować nad tym, żeby uświadomić sobie, że dwójka małych dzieci wymaga ogromnie wiele czasu. Tak nie będzie zawsze. Tak jest teraz i muszę to zaakceptować. Uczę się więc, jak sobie odpuszczać i patrzeć na swoje zasoby realnie. Analizuję swoje listy zadań i coraz częściej usuwam coś z nich lub przekładam do folderu ‚kiedyś/może’.
Przede wszystkim bądźmy więc dla siebie dobrzy i nie wymagajmy zbyt wiele od siebie 🙂 Owszem – kiedyś ludzie mieli piątkę i więcej dzieci i jakoś dawali rady. Ale kiedyś też żyło się w dużych rodzinach wielopokoleniowych, gdzie było więcej opiekunów na jedno dziecko. Poza tym dzisiejsze czasy są bardziej skomplikowane i wymagające. Mamy większą wiedzę jako rodzice o tym, co może szkodzić dzieciom, a co jest dobre. Owszem – to błogosławieństwo, ale też i utrudnienie. Kiedyś żyło się prosto. Dziś rodzice muszą wziąć pod uwagę tyle rzeczy w pielęgnacji i wychowaniu... Czy wybrałam kosmetyki z dobrym składem? A czy te zabawki są z bezpiecznego materiału i dobre dla rozwoju? A czy dziecko może to jeść?
Oczywiście – ktoś może powiedzieć, że dzisiejsi rodzice przesadzają. Ale jeśli kochasz swoje dziecko, to chcesz dla niego jak najlepiej. A wybory zajmują dużo czasu, bo wszystkiego jest dużo na rynku: zabawek, kosmetyków, nurtów wychowawczych…
Pisałam o tym już tutaj, że my staramy się mieć już czas dla siebie najpóźniej od godziny 20:30. Nie zawsze się udaje, ale bardzo pilnujemy tego i powtarzamy dzieciom, że jest to dla nas ważne. Mamy gorsze i lepsze momenty, jeśli chodzi o zasypianie. Ale raczej dzieci są przyzwyczajone do pójścia spać o 20. Jeśli nie mogą zasnąć, to pozwalamy im na ciche zabawy lub oglądanie książeczek w łóżku.
Wczesna pora spania jest też dobra dla dzieci, żeby otrzymały wystarczającą ilość snu i były dobrze wypoczęte kolejnego dnia. Według The Sleep Lady maluchy powinny chodzić spać regularnie między 19 a 20, żeby się dobrze wyspać. A wszyscy wiemy, jak trudno jest czasami dogadać się ze zmęczonym dzieckiem. Wtedy to dopiero wszystkie plany się sypią…
Jak się zorganizować przy dziecku, kiedy nie można wyspać się w nocy i jest się notorycznie zmęczonym? To trudne, bo wpada się w zamknięty cykl zmęczenia>>>braku motywacji>>>nieustannej chęci spania. Ja też raz wpadłam w takie błędne koło. Poczułam wtedy, jak mocno kilkukrotne nocne pobudki dają mi w kość. Byłam ciągle znużona, coraz częściej podirytowana i mało cierpliwa. A przy dzieciach cierpliwość i spokój to złote wartości :)
Ja postanowiłam zadziałać i pomóc swojemu dziecku samodzielnie zasypiać i lepiej spać w nocy. Uznałam, że to najlepsze wyjście dla dobra jego i całej rodziny. Potrzebowałam więcej spać, aby mieć siły oraz cierpliwość w trakcie dnia. Wiem, że moje zdanie jest kontrowersyjne, bo są osoby bardzo przeciwne jakiemukolwiek ingerowaniu w sen dziecka. Albo sądzą, że przy ich dziecku na pewno nie da się nic zmienić. Ja też tak myślałam przez jakiś czas, ale potem poczytałam o tym dużo i doszłam do wniosku, że to ja nauczyłam dziecka określonego nocnego schematu – czyli częstego karmienia na żądanie. I ja mogę też to zmienić. Nie było drastycznie, bo nie stosowałam metody wypłakania się (‚cry-it-out’). A dobre efekty dla całej rodziny były widoczne bardzo szybko.
Wysypianie się jest ogromnie ważne w kontekście zarządzania czasem! Trzeba nabrać sił, bo z pustego nawet i Salomon nie naleje...
Kiedyś obejrzałam filmik na http://www.rozwojowiec.pl o ‚złotej godzinie’ – czyli systemie pracy w blokach 50 minutowych. W trakcie pracy usuwasz wszystkie dystraktory oraz informujesz otoczenie, że teraz chcesz skupić się nad czymś. Przejęliśmy to z mężem i stosowaliśmy przed urodzeniem córki. Potem o tym zapomnieliśmy i dopiero po porodzie synka do tego wróciliśmy. I po raz kolejny odkrywam zalety złotych godzin. Może nawet czasami w trakcie tych 50 minut nie uda mi się wykonać jakiegoś zadania (jeśli jest dłuższe). Ale i tak mam poczucie, że przez bite 50 minut zajmowałam się czymś i byłam produktywna. A warto wzmacniać swoje dobre samopoczucie 🙂
Kiedy byłam bezdzietna, zawsze dawałam sobie po kilka zadań na każdy dzień. Teraz zrezygnowałam z list zadań na dany dzień – zgodnie z zaleceniami Getting Things Done (GTD). Dzień wcześniej jedynie staram się przemyśleć kolejny dzień i wybrać 1-3 cele, które mogłabym zrobić jutro. Spisuję na kartce, kładę w widocznym miejscu i traktuję jedynie jako wskazówkę. Nie jako listę zadań.
Podziwiam osoby, które umieją ogarnąć się bez list zadań. Ja bym chyba już nie potrafiła tak funkcjonować. Kiedy wszystko sobie spiszę, to mam poczucie, że zadania są łatwo dostępne w jednym miejscu. Może nie zawsze pod moją kontrolą, bo są momenty, gdzie wszystko jest pilne i nie wiem, za co się zabrać. Ale przynajmniej zadania są w jednym miejscu i łatwo je zanalizować. Używam aplikacji Tickist.com i mam ją zawsze pod ręką w wersji online. Tickist to dziecko mojego męża 😉 Był niezadowolony z dostępnych na rynku aplikacji i stworzył swoją własną listę zgodną z metodologią GTD. Ogromną zaletą jest to, że możemy ją dopasowywać do naszych potrzeb.
To jedna z proponowanych rozwiązań metodologii Getting Things Done. Jakże przydatna w chaotycznym życiu każdego rodzica. Czasu jest mało i trzeba nauczyć się dobrze zarządzać zadaniami. Dlatego staram się zawsze przy każdym zadaniu z mojej listy dodawać tagi, na przykład: ‚sprawunki’, ‚zakupy’, ‚szycie’. Gdy wyciągam maszynę, to sprawdzam od razu tag ‚szycie’ i już wiem, co jeszcze mogę zrobić. Jeśli jestem na mieście, otwieram tag ‚sprawunki’ i sprawdzam, czy coś więcej mogę załatwić.
Poza tym przy dodawaniu zadań do swojej listy zawsze dodaję tag ‚możliwe przy dzieciach’ lub ‚kiedy dzieci śpią’. Pierwsza grupa to zazwyczaj sprawunki i obowiązki domowe. A druga to projekty wymagające skupienia i pracy przy komputerze. To ułatwia mi szybki wybór zadania, gdy mam czas w określonym kontekście.
Mam nadzieję, że pomogłam trochę w odpowiedzi na pytanie, jak się zorganizować przy dziecku.
Mi też nie zawsze wychodzi. Ale w życiu chodzi przecież o nieustanny samorozwój 😉
Polecam także inne pomocne wpisy w temacie, jak się zorganizować przy dziecku: