0
0,00  0 elementów

Brak produktów w koszyku.

Logo Co robić kiedy dziecko...

Trudne poranki z dziećmi – 5 strategii na szybkie wyjście

Co nakręca poranny opór, dlaczego trudne poranki z dziećmi to standard w wielu domach oraz jakie strategie można wypróbować, by wszystko szło łatwiej, sprawniej i milej. Omawiam 5 głównych strategii z wieloma podpunktami i dodatkowymi wskazówkami.

⏱️ SPIS TREŚCI

00:25 | Historia #1 – „Ten poranek to koszmar!”

05:50 | 5 refleksji o tym, jak usprawnić poranki

16:42 | Historia #2 – „Niech każdy poranek taki będzie!”

Transkrypcja odcinka:

Plaża. Słońce. Zapach słodkiego kremu do opalania. Leżaki, a na nich on – Paweł i jego żona Paulina. Ehhhh… jak relaksująco… I nagle ŁUP! Na jego głowę spadł wielki i ciężki parasol przeciwsłoneczny. Nie… Parasol nie gilgotałby go w twarz włosami… To był tylko sen, a nieprzyjemną pobudkę zawdzięczał 3-letniej córce Poli, która wpakowała się do ich łóżka. Paweł zerknął niechętnie na budzik i dokładnie wtedy włączył się głośny alarm. Wyłączył go szybko i ustawił drzemkę, choć doskonale wiedział, że powinien wstać i obudzić też żonę. Dobra, 10 minut może nie zaszkodzi, zbiorą się później szybko.

Pola i tak nie pozwoliła mu jednak zasnąć, więc po pięciu minutach wstał, jeszcze bardziej rozdrażniony. Poszedł się szybko ubrać. Do jego świadomości zaczął docierać strumień myśli: nie może się dzisiaj spóźnić, bo ma prezentację o 9, a chce jeszcze przed nią przeczytać najnowszy raport. Pola musi być w przedszkolu najpóźniej o 8:30, ale wolałby podrzucić ją dużo wcześniej. Syna zawiezie do szkoły na 8:00 jego żona. Która jest godzina? 7:10? Już?

Wyszedł szybko z łazienki i skierował się do kuchni, żeby przygotować śniadanie. Znowu za późno wstali. Usłyszał, jak żona próbuje w pokoju dobudzić Piotrka. Siedmiolatek jęczał, żeby go zostawiła w spokoju, a w tym czasie Pola domagała się od mamy porannych czułości. Paweł słyszał w głosie Pauliny rosnącą irytację. Początkowo łagodny ton zamieniał się w coraz bardziej rozdrażniony i zniecierpliwiony.

– Piotrek, wstawaj! – zagrzmiała w końcu Paulina – Zaraz spóźnisz się do szkoły, a my do pracy. Raz, dwa, trzy! Pola zejdź ze mnie, trzeba się ubierać.

Reakcja Poli była natychmiastowa. Głośny płacz rozniósł się po całym mieszkaniu. Piotrek chyba nie zareagował. W każdym razie Paweł nie słyszał, by wstał.

Do kuchni wpadła rozzłoszczona Paulina ze szczotką do włosów.

– Idź Ty do nich i spróbuj ich dobudzić. Ja muszę umyć włosy i się ubrać.

– Ale ja robię śniadanie i śniadaniówkę Piotrkowi, przecież się nie rozdwoję. – odparł defensywnie Paweł. – Mogłaś wcześniej wstać, skoro chcesz jeszcze umyć głowę.

– Ale Ty mądry jesteś o poranku. – syknęła rozdrażniona Paulina. – Ja chętnie zrobię to śniadanie, a Ty przejmij dzieci, skoro jesteś taki mądry.

Paweł odłożył ze złością lunchbox i poszedł do dzieci. Pola leżała na ziemi i płakała. Piotrek przykrył się cały kołdrą i był dalej w łóżku. Kim zająć się najpierw? Spojrzenie na zegarek. O nie! 7:20! O 7:40 muszą wyjść z domu! Poczuł falę złości w ciele.

– Piotrek, wstawaj. – powiedział ostrzej i zrzucił z syna kołdrę – Szkoła to nie zabawa. Nie można się spóźniać. – Podał mu rękę i postawił szybko na nogi. Chłopiec był bardzo niezadowolony, ale przynajmniej zaczął iść powoli w stronę łazienki. Paweł wyjął z komody ubrania syna i zostawił je w łazience z poleceniem, żeby się szybko ubrał.

– Pola, ubieramy się. – Paweł wrócił do córki. – Już nie płacz, nie ma czasu. Panie w przedszkolu na Ciebie czekają. To będzie fajny dzień. – próbował odwrócić jej uwagę. Na niewiele się to zdało. Zero współpracy. Ale przynajmniej nie przeszkadzała, pozwoliła zdjąć sobie piżamę i założyć ubranie. Do czasu…

– Nie chcę tej bluzki! –  nagle wybuchnęła jeszcze głośniejszym szlochem i zaczęła szarpać się ze świeżo założonym ubraniem.

– Ale ta jest ładna! – zaryczał rozdrażniony Paweł. – Jest 7:27! Nie mamy czasu jej zmieniać.

– Daj jej wybrać bluzkę, będzie szybciej  – do pokoju weszła Paulina.

Nie było szybciej. Pola wybierała bluzeczkę powolutku, jakby poza czasem i przestrzenią, zupełnie głucha na tykające wskazówki zegara, które wyraźnie słyszeli za to jej rodzice.

Paweł ze złością wyszedł z pokoju sprawdzić, jak idzie Piotrkowi. Otworzył drzwi łazienki i poczuł, jak złość zaczyna w nim kipieć. Syn miał już co prawda na sobie skarpetki, ale to by było na tyle. Golutki leżał na ziemi i bawił się dwoma autami, które zostały na wannie po wczorajszej kąpieli.

– Piotrek! – ryknął Paweł – Co ty robisz?! Zaraz wychodzisz do szkoły! Jak za minutę nie będziesz ubrany przy stole, to… to… masz szlaban na wyjście na plac zabaw dzisiaj!

Paweł zaraz pożałował tych słów. Tak wiele razy postanawiał, że nie chce grozić karami. Ale teraz nie miał głowy na te refleksje. Wpadł do kuchni. Ugryzł kanapkę i zauważył, że jest już 7:37. Złapał śniadaniówkę dla Piotrka, włożył mu do plecaka i zarządził wyjście.

– Szybko, wychodzimy.

– Ale ja nie zjadłem śniadania. – zaczął protestować Piotrek.

– Ja też! – zawodziła Pola.

– Trudno! Nie ma czasu, musimy już wyjść. Pola, masz śniadanie w przedszkolu, a ty, Piotrek, zjesz ze śniadaniówki.

Na nic nie było czasu. W ścisku, płaczu, jękach i wzajemnej złości wszyscy założyli buty i wyszli. Śniadanie zostało nietknięte na stole. Zębów też nie zdążyli umyć. Dodatkowo Paweł wiedział, że Pola jest na tyle rozregulowana, że nie będzie chciała wejść do przedszkola i zajmie to kilkanaście minut. Nienawidził takich poranków. A niestety zdarzały się one zbyt często…

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zatrzymajmy się tutaj.

Przeżyłeś, przeżyłaś też kiedyś taki poranek? Nie dziwi mnie to, bo sama mam za sobą kilka koszmarnych początków dnia z dziećmi. Temat poranka przewija się też bardzo często podczas moich konsultacji i rozmów z rodzicami. To problematyczna pora dnia w bardzo wielu domach.

Trzeba przede wszystkim mieć świadomość tego, że przejście ze stanu snu w stan aktywności jest po prostu trudne dla wielu organizmów – dzieci i dorosłych. My jesteśmy rozdrażnieni i niedobudzeni, podobnie jak dzieci. Potrafimy się jednak spiąć, zagryźć zęby i szybko ruszyć do przodu, bo ciążą nad nami obowiązki, odpowiedzialność i świadomość konsekwencji spóźnienia się. Mamy za sobą kilkadziesiąt lat doświadczenia, których dzieci po prostu nie posiadają.

Dlatego maluchom trudno zrozumieć nasz sposób myślenia. One żyją tu i teraz, teraz chce się im spać, albo przytulać się do mamy albo się bawić i to jest dla nich NAJWAŻNIEJSZE. Ich płaty czołowe odpowiedzialne za planowanie i przewidywanie skutków działań dopiero się rozwijają. Minie jeszcze sporo lat, zanim zaczną myśleć po dorosłemu. Tak więc podkreślmy: to dla nas jest ważne, by wyjść z domu na czas. Dla dzieci to nie ma dużego znaczenia. W zasadzie… żadnego znaczenia, szczególnie dla maluchów.

Dlatego nie ma magicznych sposobów, zaklęć i kolejności wykonywania rzeczy, które sprawdzą się w każdym domu i sprawią, że poranki w końcu zaczną wyglądać jak w disnejowskim filmie familijnym.

Istnieje jednak szereg różnych pomysłów i sposobów, które każda rodzina może wypróbować, by było jej  łatwiej o poranku.

Po pierwsze, postaw na odpowiednie nastawienie. Nie rozpoczynaj nowego dnia od gromadzenia w sobie złości na dziecko, że ono nie myśli jak Ty, że nie umie się ogarnąć lub że robi to na złość. Nie robi tego na złość. Po prostu musi się dobudzić i zabawa o poranku każdemu dziecku wydaje się znacznie bardziej atrakcyjna niż nudne ubieranie się i umycie zębów. Cofnij proszę nagranie o minutkę w tył, jeśli dalej w to nie wierzysz.

Nie nakręcaj się w swoich trudnych emocjach i negatywnych myślach, bo przed Tobą spore wyzwanie: towarzyszenie dziecku w jego niewyspaniu, niezadowoleniu, złości. I uwierz mi, jeśli uda Ci się zarazić dziecko swoim spokojem, to nie tylko wesprzesz waszą relację, ale też masz znacznie większą szansę wyjść z domu na czas.

To bardzo ważne, w jakim nastroju witasz dziecko o poranku i czym zarażasz. Jeśli rodzice są wkurzeni, zmęczeni, udręczeni, to ten nastrój będzie wpływał na dziecko. Poganianie też niestety działa na niekorzyść.Nieważne, czy to wyjście do przedszkola czy nawet weekendowy wypad na rowery. To my się spieszymy. To my nosimy zegarki. Dzieci żyją w innej czasoprzestrzeni. Nikt nie lubi być poganiany, więc nie ma się co dziwić, że kilkukrotnie wypowiedziane ‘pospiesz się’ napotyka czasami na tak wielki opór, że kładzie on całą logistykę w gruzy.

I tu dochodzimy do drugiego i trzeciego punktu. Żeby móc odpuścić poganianie oraz być bardziej życzliwszym, trzeba mieć czas i w miarę dobry nastrój. To teraz zastanów się, czy możesz coś zrobić, żeby tak było.

Zacznijmy od nastroju i dobrostanu rodzica. To Ty jesteś za niego odpowiedzialny. Nie Twoje dziecko. To Twoim zadaniem jest zadbać o siebie i poszukać wsparcia, jeśli tego właśnie potrzebujesz. Może generalnie jesteście zmęczeni, macie zbyt dużo zajęć dodatkowych czy obowiązków i trzeba coś odpuścić, by chodzić wcześniej spać i być bardziej wypoczętym?

A może, jak ja, potrzebujesz się rozbudzić, zanim dzieci wstaną? Ja bardzo szybko odkryłam, że potrzebuję dla siebie minimum 20–30 spokojnych minut o poranku, inaczej jestem bardzo podirytowana, nieprzyjemna i wszystko idzie źle. Potrzebuję zadbać najpierw o swój dobrostan, aby móc wesprzeć dzieci o tej trudnej porze dnia. Szczególnie że często przynajmniej jedno wstaje lewą nogą. I to właśnie wspomnienie kilku fatalnych poranków, kiedy wstałam razem z dziećmi i niedobudzona mierzyłam się z ich kiepskim porannym nastrojem, jest dla mnie najlepszym motywatorem, żeby ustawić budzik wcześniej i tego nie powtarzać. Czasem wystarczy jedna taka lekcja, by następnym razem wstać wcześniej.  

Na małe dzieci świetnie działa też zamiana nudnej rutyny w różne zabawy. Ale tylko rodzic w dobrym nastroju może autentycznie użyć tej strategii i powiedzieć na przykład: „Wrum, wrum. Autko Piotrek się budzi. Włącza silnik i jedzie. Ubieranie się na maksymalnej prędkości. Wow, tu chyba jakiś rekord ubierania został pobity.” Jeśli w głosie rodzica jest autentyczny entuzjazm, to rośnie szansa na to, że dziecko ożywi się tą zabawą.

A teraz omówmy trzecią kwestię, czyli ilość czasu o poranku. To sprawa nie do przeskoczenia, którą i tak wielu rodziców próbuje zignorować, ustawiając kolejne drzemki na budziku. Koszmarne poranki często są konsekwencją takiego wstawania na ostatnią chwilę.

A gdyby tak poeksperymentować? Może pobudka 15-30, a nawet 60 minut wcześniej tak dobrze wam się sprawdzi, że to będzie najlepszą motywacją na przyszłość? Warto spróbować choć przez dwa, trzy tygodnie i zobaczyć, jakie są tego efekty.

To także nasza odpowiedzialność, by znaleźć dobry sposób na poranne wstawanie i dać dobry przykład dzieciom. Mnie wspomaga śledzenie snu przez smartwatch i wybudzanie w płytkiej fazie snu, łagodne wibracje w zegarku, a także odkładanie telefonu poza sypialnię, żebym musiała podnieść się z łóżka, by go wyłączyć i nie obudzić dzieci. To najczęściej sprawia, że się rozbudzam i nie wracam na drzemkę.

Poranek łączy się także z kwestią wieczornego pójścia spać. Czy możesz spróbować przesunąć godzinę zasypiania dziecka choć o 15–30 minut i obudzić je wcześniej, aby mogło się na spokojnie rozbudzić, a nawet przywitać ze swoimi zabawkami o poranku?

Nie warto bowiem bać się zabawy dziecka przed wyjściem. To może być świetne rozwiązanie na koszmarne początki dnia. I to właśnie moja czwarta wskazówka: daj dziecku motywację do porannego szybkiego rozruchu. Jak już powiedziałam wcześniej, wstanie o odpowiedniej godzinie i wyjście na czas nie ma dla małego dziecka żadnego znaczenia. Ale przeczytanie z rodzicem książeczki, 15-30 minut zabawy przed wyjściem czy obietnica dłuższego poprzytulania się o poranku z mamą czy tatą już będzie miało znaczenie i wielu dzieciom ułatwi to poranek.

Na przykład ja swojego czasu bardzo ułatwiłam poranne życie sobie, jednemu dziecku i całej rodzinie, wychodząc z tym dzieckiem wcześniej do przedszkola i robiąc przystanek na 10-minutowy zabawę z piłką na boisku. Wizja wspólnej gry motywowała dziecko do wstania, sprawnego ubrania się i wyjścia na czas. Oczywiście to było zaplanowane już dzień wcześniej i dziecko wiedziało, o której musi być gotowe, byśmy zdążyli to zrobić.

W tym miejscu zwrócę też uwagę na to, że wielu dzieciom o poranku dobrze robi spokojne, nienerwowe poprzytulanie się z rodzicem. Tak łatwiej im przejść ze stanu snu do stanu aktywności. Jeśli dostrzeżemy wagę tego, łatwiej będzie nam to zaplanować i przeznaczyć na to odpowiednią ilość czasu. Często jeśli podarujemy dziecku pięć minut spokojnego przytulenia i autentycznej obecności, czyli nie tylko fizycznej, ale i mentalnej, to ogromnie pomożemy mu o poranku.

Po piąte doceń siebie za te poranki i dostrzeż stopień skomplikowania. Jako rodzic zarządzasz wielkim i absolutnie niebanalnym projektem logistycznym. To masa działań do wykonania w stanie półprzytomnym, pod presją czasu i z całym szeregiem nieprzewidywanych kryzysów kryjących się za źle wybraną koszulką, nieodpowiednim kolorem kubeczka czy za obudzeniem o minutę za wcześnie lub… za późno. Nigdy nie wiesz, jaka kwestia o poranku będzie sprawą o najwyższej randze…

Dlatego podejdź też do poranków strategicznie i przetestuj, co sprawdzi się w Twojej rodzinie najlepiej. Bardzo zachęcam wszystkich do narady rodzinnej wspólnie z dziećmi i zaproszenia ich do zaproponowania i wybrania pomysłów na poprawę tego, co sprawia problem. Włącz dzieci w plan i pozwól decydować w bezpiecznych ramach dwóch–trzech opcji. Oto kilka strategii, które możecie rozważyć:

– W wielu domach sprawdza się przygotowanie ubranek dzień wcześniej. Najlepiej razem z dzieckiem, które będzie miało tyle czasu na wybieranie stroju, ile potrzebuje. Słyszałam też o takich rozwiązaniach, że rodzice rezygnowali z piżamki i ubierali dziecko dzień wcześniej po wieczornej kąpieli. Jeśli to wygodny strój do spania, to czemu nie. Tak nie będzie wiecznie, a pomoże w takich okresach, kiedy dziecku bardzo trudno jest rano się dobudzić.

– Czy Ty masz przygotowane swoje rzeczy do wyjścia? Bo jeśli rodzice wybierają spodnie o poranku lub szukają dokumentów, to kto wesprze niedojrzałego, na wpół śpiącego trzy- czy sześciolatka?

– Być może udałoby się przygotować częściowo śniadanie wieczorem, a także śniadaniówki do szkoły i pracy? To z pewnością zmniejszy poranne napięcie.

– Jeśli problemem jest kolejność i kłótnia o coś, powiedzmy o łazienkę, to może znajdziecie wspólnie na to jakąś strategię? Na przykład w dni parzyste jedno dziecko jest pierwsze w łazience, a w dni nieparzyste drugie? Tak, sprawa komplikuje się, jeśli dzieci jest więcej, ale i na to na pewno można znaleźć jakieś rozwiązanie. Ja ze swojego podwórka mogę powiedzieć, że kiedy dwójka dzieci miała 5 i 3 lata, to bardzo się kłócili o poranku o to, którą drogą iść do przedszkola, bo były trzy możliwe. W końcu zrobiliśmy rozpiskę. W niedzielę wieczorem jedno z dzieci wybierało drogę na każdy dzień nadchodzącego tygodnia, a w kolejnym tygodniu przejmowało to drugie dziecko. W trzecim tygodniu rodzice wybierali. Funkcjonowało to idealnie przez 3 miesiące i położyło kres porannym kłótniom. Po trzech miesiącach takiej rozpiski dzieci miały chyba napełnione kubeczki sprawczości i decyzyjności, bo przestało to mieć dla nich znaczenie, którą drogą idziemy i ten system nie był już potrzebny.

– Propozycja na koniec. Możesz też przetestować checklisty, co trzeba zrobić o poranku. Wydrukować, napisać lub narysować dla dziecka i wywiesić w widocznym miejscu, żeby osadzić je bardziej w rzeczywistości. Przetestuj, czy to się u Was sprawdzi i poprawi sytuację. U nas to fajnie funkcjonuje akurat w wieczornej rutynie, że dzieci mają przed oczami cyfrę 5 i tak sobie przypominają wszystko, co mają zrobić przed czytaniem: (1) kolacja, (2) kąpiel/piżama, (3) zęby, (4) wieczorne sprzątanie i (5) modlitwa.

Posłuchaj teraz o innym poranku Pawła i jego rodziny.

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Dziesięć dni później.

Zegarek na ręku Pawła zawibrował, co oznaczało, że za chwilę rozlegnie się głośny dźwięk budzika w przedpokoju. Paweł wstał i pomaszerował, by go wyłączyć, a następnie zmusił się, by wypić przygotowaną dzień wcześniej wodę z cytryną w kuchni. Testował ten sposób od ośmiu dni i na razie działał dobrze. Po krótkim przejściu się po mieszkaniu i wypiciu wody w jasnej kuchni myślał znacznie trzeźwiej i powrót na drzemkę nie kusił już tak bardzo.

Po ubraniu się wrócił do sypialni, by łagodnie obudzić Paulinę. Znacznie lepiej jej się wstawało, kiedy to on ją budził, a nie nieprzyjemny dźwięk budzika.

Godzina 6:40. Czas budzić dzieci. Oboje prosili dzień wcześniej, by wstać o tej porze. Piotrek chciał ułożyć karty piłkarskie w albumie, a Pola zażyczyła sobie 10 minut przytulania z mamą o poranku, a potem chciała pobawić się trochę pluszakami. Ustalili też kilka dni temu kolejność wykonywania porannej rutyny i wszyscy zgodzili się, że ubieranie się powinno być przed zabawą. Wywiesili też rysunkową listę porannych czynności na drzwiach łazienki. Piotrek z niej nie korzystał, ale to bardzo spodobało się Poli i często podbiegała tam sprawdzić, co jeszcze musi zrobić.

Paweł poszedł skończyć śniadanie i włożyć do plecaka śniadaniówki, które wspólnie przygotowali już wczoraj. Paulina poszła obudzić dzieci. Piotrek początkowo nie reagował na budzenie, ale gdy mama przypomniała mu, że chciał sobie ułożyć karty piłkarskie, podniósł się szybko z łóżka. Ubrał się w przygotowane dzień wcześniej ubrania, a następnie poszedł do salonu z kartami i albumem. Pola pochlipywała po obudzeniu. Paulina wzięła ją delikatnie na kolana i zaakceptowała na głos jej emocje.

– Tak bardzo masz ochotę jeszcze spać. Widzę. Na szczęście mamy dużo czasu na poprzytulanie się, żebyś mogła się spokojnie dobudzić.

Mama bez pośpiechu gładziła córkę po głowie i starała się kierować swoją uwagę na tu i teraz, a nie na czekające ją obowiązki w pracy. Pola szybko przestała płakać i już po kilku minutach z ożywieniem opowiadała mamie o pięknych jednorożcach, które jej się dzisiaj przyśniły.

Po około 10 minutach Paulina powiedziała:

–  Jak ja lubię tak się z Tobą poprzytulać o poranku. Od razu fajnie zaczyna się dzień. Co tam mamy teraz na naszej porannej liście?

–  Ubieranie się! Schowałam wczoraj swoje ubrania pod poduszkę. Tu są! – wykrzyknęła Pola i z pomocą mamy szybko zmieniła piżamkę na sukienkę.

Śniadanie było już gotowe. Pola jadła jak zwykle długo, ale nikt się tym nie przejmował, bo mieli zapas czasu. Po śniadaniu Pola zniknęła w kąciku z pluszakami, a mama poszła się ubrać.

Paweł zerknął na zegarek. Była 7:20. Piotrek nadal był zaaferowany kartami piłkarskimi i jeszcze nie zjadł. Paweł wziął głęboki oddech i przypomniał sobie, że to jemu zależy na czasie, to on jest dorosły, a syna trzeba życzliwie pokierować. Podszedł do Piotrka, kucnął i zagadał:

– Jaką drużynę dałeś na początek? Real Madryt? OK. A ile ci zostało, bo zbliża się godzina wyjścia i bardzo chciałbym, żebyś coś zjadł. Mogę ci jakoś pomóc?

– Chcę jeszcze włożyć karty zawodników Bayernu Monachium.

– To ja to zrobię, bo mam czas, a ty zajmij się jedzeniem.

I tak spokojnie wybiła 7:30.

–  Pola, zaraz wychodzimy. – powiedziała spokojnie Paulina. – Co tam zostało na naszej liście?

–  Umyć zęby! Biegnę. – zawołała Pola.

Piotrek dołączył do nich po chwili. Zęby umyte. 7:35. Wszyscy poszli zakładać buty i kurtki. Pola znalazła w kieszeni kurtki dwie figurki jednorożców i zaczęła się nimi bawić. Kiedy Paweł to zauważył, poczuł irytację. Już chciał syknąć, żeby córka pospieszyła się, bo czas już wyjść. Na szczęście ugryzł się w język, wziął głęboki oddech i spróbował innej strategii.

–  Znalazłaś swoje figurki! Super! – powiedział, po czym wyjął delikatnie zabawki z ręki córce, odłożył na półkę i przemówił do nich – Szanowne jednorożce, proszę pilnować naszego domu, kiedy nas tu nie będzie. I nie zbijcie żadnego wazonu, jak będziecie sobie tu swobodnie latać.

Pola roześmiała się wesoło i pogłaskała figurki stojące na półce. Potem usiadła na ziemi i założyła sandały.

–  Nie potrzebujesz pomocy? OK, to ja sprawdzę na naszej rozpisce, kto siedzi dziś na foteliku za kierowcą.

–  Piotrek tam siedzi w tym tygodniu. – powiedziała Pola. – To jego tydzień. A mój będzie od poniedziałku.

Paweł z Pauliną z zaskoczeniem spojrzeli na siebie. Jaki spokój! Od miesiąca niemal codziennie dzieci kłóciły się o to, kto siedzi w foteliku za kierowcą, który ponoć był najlepszy i najwygodniejszy na świecie. Wczoraj wieczorem zrobili wspólnie rozpiskę, która miała to regulować. Tydzień jedno dziecko w tym foteliku, tydzień drugie. A Piotrek jakoś przekonał Polę do pomysłu, że on zaczyna.

Która godzin? 7:40. Idealnie!

–  Rodzinko, wychodzimy. – zawołał wesoło Piotrek. Ten dzień zaczął się wyjątkowo dobrze!

-------------------------------------------------------------------------------------------------

💛 Jak jeszcze mogę Ci pomóc? Sprawdź moje szkolenia, konsultacje lub książki: https://corobickiedydziecko.pl/sklep/

Co dalej?

Pobierz darmowy
rozdział książki "Twoje dziecko MOŻE bawić się SAMO"
Pobieram
Zapisz się 
do mojego newslettera
Zapisuję się
Sprawdź 
jak mogę Ci jeszcze pomóc.
Sprawdzam

Wypijemy razem kawę?

Wesprzyj symbolicznie moją misję, aby więcej dzieci mogło wzrastać otoczone szacunkiem i zaufaniem.
I aby rodzicom było lżej ;)
Dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

menu linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram