Jak pomóc dziecku ze złością? (P)odpowiedzi w nurcie RIE.

Jak pomóc dziecku ze złością i frustracją?

Każdy rodzic wie, jak wypakowana emocjami jest codzienność z dziećmi. Często sami nie ogarniamy swoich uczuć, a jeszcze musimy mierzyć się z pytaniami, jak pomóc dziecku ze złością. Wielokrotnie pisałam tu o niesamowitej mocy akceptacji emocji, która jest jedną z głównych wskazówek podejścia do dzieci RIE. Dlatego chcę polecić Wam krótki, zwięzły i bardzo praktyczny poradnik:  „Gdy emocje biorą górę” autorstwa Magdaleny Gut-Orłowskiej. Już wyjaśniam, dlaczego warto mieć tę książkę w swojej biblioteczce. 

Jak pomóc dziecku ze złością - fragment książki Gdy emocje biorą górę

Normalizacja wszystkich emocji

Po pierwsze, jeśli chcemy pomóc dziecku ze złością i frustracją, to musimy te emocje zaakceptować i uznać za normalne, naturalne, zdrowe, rozwojowe. I to dotyczy też innych emocji, które autorka omówiła: strachu, wstrętu, zaskoczenia, smutku, wstydu, zazdrości i głośnej radości. Każdy rozdział jest poświęcony innej emocji i zaczyna się od krótkiej, prostej teorii oraz wytłumaczenia, dlaczego dziecko może się tak czuć i dlaczego to jest OK 🙂
Za duży plus uznaję to, że autorka jest specjalistką i wyjaśnia prostym językiem, że zdecydowana większość silnych emocji u małych dzieci jest zupełnie normalna i nie ma się czym martwić. Daje też konkretne wskazówki, kiedy warto udać się do psychologa. 

Podejście do dziecięcych emocji

Podejście autorki do tego, jak pomóc dziecku ze złością czy innymi opisanymi emocjami jest całkowicie zbieżne z podejściem do dzieci RIE. Przeczytamy zatem wielokrotnie, żeby pozwolić dziecku czuć to, co czuje. Nie starajmy się zmieniać emocji dzieci, tylko popracujmy nad tym, żeby w pełni akceptować emocje przy jednoczesnym stawianiu granic pewnym zachowaniom. 

Bardzo wiele uwagi w książce poświęca się roli modelowania — podobnie jak w rodzicielstwie RIE. Jeśli chcemy coś zmienić, najlepiej zacząć od siebie. Jeśli chcemy pomóc dziecku ze złością, to przede wszystkim pokażmy mu, jak my nią zarządzamy. 

Dodatkowo autorka w kilku miejscach podkreśla, że stosowanie kar nie jest najlepszym rozwiązaniem i proponuje alternatywy. Zaleca też szczerość i autentyczność. Ogromnie zauroczyło mnie także docenienie roli samodzielnej zabawy dziecka. Mimo iż ani razu w książce nie pojawia się słowo „RIE”, to książka jest bardzo RIE’owa.

Jak pomóc dziecku ze złością - fragment książki

Jak pomóc dziecku ze złością? Same konkrety.

Bardzo podoba mi się struktura publikacji, ponieważ przy każdej emocji po teorii jest obszerna część praktyczna. Składa się na nią opis sytuacji, w której uczucia dziecka są wyzwaniem dla rodzica, krótka próba wyjaśnienia zachowania dziecka oraz propozycja reakcji rodzica. Dodatkowo bardzo cenna jest lista komunikatów: zarówno tych mało pomocnych, które każdy z nas czasami rzuca z automatu dzieciom, jak i propozycje, jak powiedzieć to inaczej i bardziej wspierająco.

Do każdej emocji autorka podchodzi też z wielu stron i poprzez różne sytuacje. Na przykład przy strachu omawia strach przed ciemnością, przed izolacją od rodzica (gdy ten spóźnił się z odebraniem dziecka z przedszkola), strach przed hałasem, osobami wyglądającymi inaczej czy obawę przed lekarzem. 

Wszystkie opisane sytuacje są bardzo życiowe i przytrafiają się większości rodziców. Kto z nas choć raz nie przeżywał rozterek, co tu zrobić, kiedy dziecko ma napad złości w sklepie,  nie chce dać buziaka babci albo jest rozczarowane prezentem? Ja widziałam siebie i swoje dzieci w 80% opisanych sytuacji. 

Życzliwość wobec rodziców

Niektóre poradniki są mocno oderwane od rzeczywistości, a czytając je, możemy mieć niemiłe wyrzuty sumienia, jak wiele błędów popełniamy. Autorka książki „Gdy emocje biorą górę” jest pełna życzliwości dla rodziców nawet wtedy, kiedy omawia klasyczne błędy. Jest daleka od osądzania kogokolwiek plus sama dopowiada czasami osobiste historie i trudności, które przeżywa w swoim macierzyństwie. 

Czy czegoś mi brakowało?

Naprawdę szukałam czegoś, czego mogłabym się przyczepić, ale niewiele znalazłam. Może ewentualnie więcej konkretnych tytułów książeczek o różnych emocjach, które polecałaby autorka. I po przeczytaniu całości mam jeszcze trzy refleksje, którymi bardzo chciałabym się podzielić. 

Po pierwsze, w książce autorka bardzo często podkreśla, jak trudno jest czasami pomóc dziecku ze złością, smutkiem czy wstydem. I tu chyba zawsze warto rodzicom przypominać: DBAJ O SIEBIE, żeby mieć zasoby na wsparcie dzieci w emocjach. Z pustego i Salomon nie naleje. Wskazówki autorki są świetne, cenne i pomocne, ale potrzebujemy sił i energii, żeby wdrażać je w życie i potrafić zachować spokój czy cierpliwość. I jestem przekonana, a nawet wiem to z własnego doświadczenia, że rodzicom trzeba nieustannie przypominać, żeby dbali o siebie 😉

Druga refleksja dotyczy strategii proaktywnych, czyli takich, które zawczasu możemy robić na co dzień, żeby uniknąć / zmniejszyć natężenie pewnych emocji i kłopotliwych sytuacji. I z jednej strony, uważam, że te wskazówki są genialne przy konkretnym wyzwaniu. Czyli na przykład nasze dziecko boi się psów, więc otwieramy książkę na temacie strach przed psami i wdrażamy strategie proaktywne i retroaktywne. 

Natomiast po przeczytaniu całej książki na raz — wielu emocji i wielu strategii proaktywnych — pojawiło się we mnie gdzieś głęboko takie niemiłe wrażenie, że zawalam. Że wielu strategii proaktywnych nie robię, aby moja trójka dzieci lepiej radziła sobie z całą gamą emocji. A nie robię tego, bo nie jestem robotem i nie mam fizycznej możliwości z każdym dzieckiem wszystko ładnie obgadać zawczasu. 

Dlatego właśnie kocham kojący przekaz podejścia RIE, który wlewa we mnie nieustannie silne przekonania, że na pierwszym miejscu zawsze jest po prostu akceptacja emocji. Bo emocje są i będą. Nie unikniemy ich, są częścią życia i dzieci będą je przeżywać. Po prostu. Dopiero potem wspomina się, że jeśli jakaś emocja sprawia regularnie większy problem, to można się nią zająć też na takim poziomie, żeby starać się jej zapobiegać.  

A po trzecie, lubię też RIE’owe podejście do emocji, które często wskazuje na powiązanie ich ze stawianiem granic. Chodzi o to, że dzieci, szczególnie małe, świetnie czują, że mają w sobie za dużo napięcia i po prostu muszą coś z siebie wyrzucić. I wtedy też często nas nie słuchają, testują granice i reagują bardzo emocjonalnie, kiedy im na coś nie pozwolimy. A robią to nieświadomie, bo czują, że po prostu potrzebują tego płaczu czy złości, żeby wyrzucić z siebie napięcie. I doświadczyłam tego wiele razy ze swoimi dziećmi, że czasami miały taki dzień, że tylko jakby szukały okazji do wypłakania się. Nie pomagało nic innego, dochodziło w końcu do emocjonalnego tornado i nagle atmosfera się cudownie oczyściła. 

Co dalej?

Pobierz darmowy
rozdział książki "Twoje dziecko MOŻE bawić się SAMO"
Pobieram
Zapisz się 
do mojego newslettera
Zapisuję się
Sprawdź 
jak mogę Ci jeszcze pomóc.
Sprawdzam

Wypijemy razem kawę?

Wesprzyj symbolicznie moją misję, aby więcej dzieci mogło wzrastać otoczone szacunkiem i zaufaniem.
I aby rodzicom było lżej ;)
Dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Subskrypcja
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najstarszy
najnowszy
Zobacz wszystkie komentarze
0
A Ty co o tym myślisz? Dodaj komentarz ;)x
linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram