Momentowi wprowadzania nowych pokarmów do diety niemowlaka często towarzyszy dużo ekscytacji ze strony rodziny. To kolejny kamień milowy w jego rozwoju, więc zazwyczaj jako opiekunowie cieszymy się na ten moment. Z radością towarzyszymy maluchom w odkrywaniu nowych smaków i obserwujemy ich reakcje. Co jednak, kiedy dziecko nie chce rozszerzać diety?
Zobacz też: Co robić, kiedy dziecko nie chce jeść?
Jedzenie to dla malucha zupełna nowość. Oczywiście - są dzieci, które które od samego początku z otwartością testują nowe smaki. Jednak niektóre potrzebują więcej czasu, żeby się przekonać do tego. Im mniej presji wokół tego, tym lepiej sobie z tym poradzą. Nawet jeśli dziecko nie chce rozszerzać diety i idzie to bardzo opornie, to polecałabym zrezygnować z zachęcania go poprzez bicie brawa za każdą łyżeczkę, wiwatowania, nakłaniania, odwracania uwagi. Niemowlak uczy się rozumieć swoje ciało, uczucie głodu i sytości. Nie powinien jeść po to, żeby kogoś zadowolić. Ani też jeść ‘nieświadomie’: kiedy nawet nie bardzo kojarzy, że ktoś wsadził mu coś do buzi, bo w międzyczasie ogląda bajkę lub tatusia robiącego pajacyki.
Założycielka RIE Magda Gerber uważała, że moment karmienia piersią lub butelką powinien być czasem, kiedy dziecko otrzymuje od opiekuna 100 {63aa8f6cb778afbb235b35e7e0e73b0a203f34deced981148413896d8c630f74} jego uwagi. I to samo dotyczy późniejszego okresu, kiedy dziecko uczy się jeść samodzielnie. Ten moment wspólnego czasu z rodzicem ma naładować maluchowi baterie, aby potem mógł on spokojnie odkrywać świat i bawić się bez potrzeby przysłowiowego ‘trzymania się maminej spódnicy’.
Szczególnie zatem przy małym dziecku warto rozważyć organizowanie posiłków oddzielnie: dla dziecka, a później dla dorosłych. Tak, aby móc poświęcić niemowlakowi maksimum swojej uwagi. A trudno to zrobić, kiedy samemu stara się trafić łyżką do buzi. Jeśli stworzymy dziecku dobre warunki spożywania posiłku, w których może się cieszyć niepodzielnym zainteresowaniem rodzica, to maluch będzie lepiej kojarzył te momenty i chętniej w nich uczestniczył.
To oczywiście nie oznacza, że od tej pory dziecko ma nigdy nie jeść posiłku wspólnie z nami. Im starszy maluch, tym częściej warto zapraszać go także do wspólnego rodzinnego biesiadowania. To daje mu poczucie wspólnoty i przykład tego, że wspólne, rodzinne jedzenie posiłków może być momentem w ciągu dnia pełnym dobrych emocji i spotkania całej rodziny. Zakładając, że jest to czas, kiedy cieszymy się sobą przy wspólnym stole, a nie kłócimy o to, kto dziś uruchamia zmywarkę:)
Jeśli dziecko nie chce rozszerzać diety, to zrezygnuj lepiej ze stania kilka godzin nad garnkami, żeby przygotować mu coś dobrego. To oczywiste, że będzie nam przykro, że gotowaliśmy kilka godzin, a dziecko tym pogardziło. A to z kolei budzi naszą frustrację i niepotrzebnie eskaluje problem w głowie. Rodzice małych dzieci nie mają wiele czasu, więc lepiej wykorzystać go bardziej pożytecznie:)
Oczywiście wielu rodziców jest ambitnych i chce samemu gotować swoim niemowlakom. Ale czasami w przypadku powolnego rozszerzania diety lepiej kupować słoiczki, bo nie żal nam wtedy straconego czasu i przygotowanego przez nas jedzenia. I tutaj jak wszędzie najlepiej sprawdzi się też zasada złotego środka, który sam/sama wiesz najlepiej, gdzie leży w Twoim przypadku. Na przykład domowe obiady + desery ze słoiczka. Albo odwrotnie. Albo raz w tygodniu domowe, a w pozostałe dni gotowe. Najważniejsze, żebyś wybrał/wybrała to, co dla Ciebie w danym momencie jest najlepsze.
Niemowlaki szczególnie na początku jedzą malutko. Jeśli przygotujemy pełną miskę, a maluch zje 2 łyżeczki, to pewnie i tak nie będziemy się czuć zadowoleni. Poza tym pamiętajmy także o tym, że żołądki maluchów są niewielkich rozmiarów i mieszczą duże mniejsze porcje niż brzuchy dorosłych. Jeśli dziecko nie chce rozszerzać diety, to lepiej dać mniej i potem dołożyć. Warto też proponować różne smaki i nie zrażać się oraz nie przypinać maluchowi żadnych etykiet. Łatwo można narzucić swojemu dziecku łatkę: ‘niejadek’, ‘nie lubi warzyw’, ‘nie toleruje brokuła’. Z takim myśleniem będziemy podświadomie mniej skorzy do powtórnego podawania dziecku czegoś, co wcześniej odrzuciło.
Niektóre dzieci lubią być karmione łyżeczką, inne stanowczo wolą jeść same rączkami. Dzieci mające dużą nadwrażliwość w buzi mogą nie tolerować zimnych metalowych łyżeczek lub zbyt twardych plastikowych. Jeśli dziecko nie chce rozszerzać diety, to warto trochę poeksperymentować. Warta polecenia jest metoda BLW, w której posiłki stałe podajemy na talerzyku tak, żeby dziecko mogło wziąć je do ręki i jeść samodzielnie. Na ziemi można rozłożyć ceratę, żeby ułatwić sobie sprzątanie. Nie obawiaj się też tego, że Twoje dziecko na początku będzie zgniatać, podrzucać, kruszyć, zwijać to, co mu podasz. To zupełnie normalne, że będzie poszczególne potrawy i składniki badać jak mały naukowiec. Wielu rodziców miesza też karmienie tradycyjne i BLW.
A jeśli wolimy zostać przy tradycyjnym karmieniu, a dziecko nie akceptuje łyżeczek, to można spróbować karmić niemowlaka patyczkiem laryngologicznym, którzy lekarze używają do sprawdzenia gardła. Albo wkładać kawałki jedzenia do skrawka sterylnej gazy, zawinąć, zawiązać i w taki sposób podać dziecku np. mięso lub suszone owoce. W ten sposób maluch ćwiczy żucie.
Minęło kilka tygodni prób i nadal dziecko nie chce rozszerzać diety? Można wtedy skonsultować to z lekarzem. Zapewne w zdecydowanej większość przypadków będzie wszystko w porządku i specjaliści nic nie znajdą. Jednak sama świadomość, że dziecko jest zdrowe a wyniki badań dobre, zapewne ogromnie pomoże rodzicom wyluzować się.
Można także przejść się z niemowlakiem do neurologopedy, który sprawdzi buzię dziecka i wykluczy ewentualne nieprawidłowości (problemy z żuciem, za krótkie wędzidełko itp). Świadomość, że maluch jest w pełni zdrowy, zazwyczaj uspokaja rodziców. I wpływa to pozytywnie nie tylko na dorosłych, ale i na malucha, który doskonale potrafi wyczuć napięcie i niepokój opiekunów.
Jedno z moich dzieci od urodzenia było karmione piersią i od początku bardzo nie lubiło mieć czegokolwiek innego w buzi. Nie zaakceptowało smoczka, gryzaków, a podanie mu lekarstw w trakcie chorób zawsze wymagało stawania na rzęsach. A jak się już udało coś podać, to zazwyczaj potem i tak wypluwał wszystko z niesmakiem. I tak też może sami trochę narzuciliśmy sobie myślenie, że z rozszerzaniem diety to pewnie też tak łatwo nie będzie. I nie było...
Do 9 miesiąca dziecko nie jadło nic oprócz mojego mleka. Łyżeczką absolutnie nie dało sobie nic podać, machało rękami i broniło się zaciekle. Dlatego działało jedynie BLW - sporadycznie dziecko wzięło samo coś do buzi, ale zazwyczaj i tak po chwili to wypluwało. Na początku próbowałam gotować obiadki, ale zaniechałam tego po kilku razach, kiedy sama musiałam wszystko zjeść lub wyrzucić do kosza.
W wieku 8 miesięcy zrobiliśmy dziecku badanie żelaza i wyniki były w normie. Kiedy miało dokładnie 9 miesięcy, postanowiłam wybrać się jeszcze do neurologopedy. Specjalistka zbadała buźkę malucha. Zobaczyła, jak reaguje na jedzenie oraz jak się zachowuje, czy nie ma żadnego nieprawidłowego napięcia.
Werdykt: dziecko jest zdrowe, nie ma nadwrażliwości w buzi, wędzidełko dobre. Dołożyła też kilka wskazówek dla nas: dawanie kawałków jedzenia do gazy i ćwiczenie żucia, stymulowanie buzi/policzków/jamy ustnej wibrującymi szczoteczkami w formie zabawy oraz próba podawania jedzenia patyczkiem laryngologicznym.
Po takiej wizycie kompletnie odpuściłam i pogodziłam się z tym, że widocznie ten typ tak ma. Dziecko jest zdrowe, nie brakuje mu niczego, potrzebuje po prostu więcej czasu. I nastawienie czyni czasami cuda:) Dosłownie tydzień później maluch zaczął jeść. Najpierw z dystansem, po 2-3 łyżeczki, ale w końcu pozwolił się nakarmić. I w ciągu miesiąca z niejadka wszedł w fazę dziecka, które jadło bardzo chętnie niemal wszystko i samo upominało się o jedzenie, kiedy tylko zobaczyło je w zasięgu wzroku.
https://www.janetlansbury.com/2017/12/giving-children-gift-healthy-eating/
https://www.janetlansbury.com/2011/06/toddler-eating-issues-or-stuff-your-worries-not-your-toddler/
https://www.janetlansbury.com/2010/08/mindful-mouthfuls-helping-our-babies-learn-healthy-eating/
https://www.janetlansbury.com/2010/10/dodging-a-toddler-food-fight/
https://www.janetlansbury.com/2011/07/gentle-discipline-in-action-seeing-is-believing/
https://soundcloud.com/janet-lansbury/setting-limits-that-make-mealtimes-enjoyable
http://peacefulparentsconfidentkids.com/2013/04/six-steps-to-a-peaceful-toddler-meal-time/
“Moje dziecko nie chce jeść”, Carlos Gonzales
“Uśmiechnij się! Siadamy do stołu”, Jesper Juul
“W Paryżu dzieci nie grymaszą”, Pamela Druckerman
“Dear Parents – Caring for Infants With Respect”, Magda Gerber
“AlaAntkowe BLW”, Joanna Anger, Anna Piszczek
Różne książeczki z obrazkami owoców, warzyw, jedzenia w stylu ‘poznajemy świat’
“Bardzo głodna gąsienica”, Eric Carle
“Basia i gotowanie”, Zofia Stanecka, Marianna Oklejak
“Kicia Kocia gotuje”, Anita Głowińska
“Pampi na talerzu”, Paulina Godlewska
“Wielkie gotowanie na ulicy Czereśniowej”, Berner i Cramm
“Zuzia piecze pizzę”, Ralf Butschkow
Mamy całkiem podobną historię, tylko jeszcze bez happy endu. Syn jadł od 6 miesiąca chętnie, gdy miał 9 miesięcy przestał jeść z dnia na dzień dzień. Za chwilę będzie mieć 10 miesięcy i dalej odmawia. Fizjoterapeuta odwiedzony, zaraz wizyta u neurologopedy. Pediatra mówi, by dalej próbować i wkrótce zrobić badania. Mam nadzieję, że zacznie jeść, tak jak u Pani, bo zaczyna mnie to frustrować.
Pozdrawiam 🙂
To myślę, że to dobra ścieżka, żeby skonsultować ze specjalistami. To też droga do uspokojenia się, że wszystko ok i teraz po prostu trzeba zaufać jemu 🙂 Skoro tak nagle przestał jeść, to może się zraził, przygryzł, zakrztusił, przestraszył się czegoś w momencie jedzenia albo coś mu wyjątkowo nie zasmakowało i potrzebuje to sobie przepracować. Niestety nie wszystko dostrzeżemy jako rodzice, ale jeśli zdrowotnie jest wszystko ok i wy jako rodzice nie będziecie wokół tematu tworzyć napięcia, to będzie dobrze 🙂
A jak niby nazwać dziecko, które nic nie chce jeść, jak nie niejadkiem? Czy w dzisiejszych czasach nie wolno już używać takiego słowa?
Nie chodzi o to, że nie wolno - tylko, że to nie pomoże ani rodzicom ani dziecku 😉 To słowo tworzy etykietkę, a im częściej to się powtarza, tym bardziej się ona utrwala i w głowie dziecka i w głowie rodzica. Wtedy rodzic ma już nastawienie: znowu nie zje obiadu, bo przecież jest niejadkiem. To jest często samospełniająca się przepowiednia: tego oczekujesz. A dziecko zacznie z czasem myśleć: nie jem tego, nie spróbuję, przecież jestem niejadkiem. Problemy z jedzeniem w dużej mierze wynikają z nastawienia. Co zamiast? Albo nic nie mówić i nie określać dziecka albo skupić się na aktualnym… Czytaj więcej