Chyba każde małe dziecko histeryzuje od czasu do czasu. Napady złości to normalny etap rozwoju i rzadko kiedy omija jakąś rodzinę. Specjalnie nie użyłam w powyższym zdaniu słowa “niestety”. Histerie mają bowiem pozytywne strony. Z lepszym podejściem będzie nam o wiele łatwiej stanąć na wysokości zadania w tych trudnych momentach. A maluchy potrzebują wtedy naszego wsparcia, a nie krytyki i kar.
Napady szału wyglądają bardzo różnie. To cała gama zachowań: płacz, tupanie, krzyczenie, rzucanie się na podłogę, odpychanie, bicie, gryzienie, kopanie... Trwają od kilku minut do nawet godziny lub więcej. Zaczynają się zwykle około 1,5 roku / 2 lat wraz z tzw. “buntem dwulatka” (choć mogą pojawić się i wcześniej). Towarzyszą maluchom dość często w pierwszych latach życia, a potem stopniowo się wyciszają około szóstego roku życia. Oczywiście każde dziecko ma inny temperament i niektóre szybciej się frustrują. Na częstotliwość napadów złości wpływa też to, w jakim otoczeniu wychowuje się dziecko oraz to, jaka jest reakcja opiekunów na jego emocje.
Zacznę od tego, żeby nie nakręcać się, że dziecko histeryzuje specjalnie i na złość. Takie podejście nie pomoże ani nam ani dziecku. Badania potwierdzają, że maluchy niezwykle rzadko robią to celowo. A nastawienie jest jak przebita opona – nie zmienisz, nie pojedziesz dalej. Większości z nas trudno jest zmienić swój sposób patrzenia na wybuchy złości, ponieważ wychowaliśmy się w społeczeństwie, które twierdziło, że płacz i nerwy są niestosowne. Nie pozwalano dzieciom na złości, karano ich za nią oraz uważano, że to dziecinne manipulacje. Mi także było (i niejednokrotnie jest nadal) trudno uwolnić się od schematycznego myślenia, że dziecko histeryzuje celowo. Ciągle uczę się patrzeć na to z właściwej perspektywy. W tej pracy ogromnie pomaga mi przypominanie sobie tego, co mówią najnowsze badania: że wybuchy szału dzieci są czymś normalnym, przejściowym oraz zdrowym.
Dzieci to nie są dorośli w małych ciałkach. Pojęcie tego jest czasami trudne, bo potrafią one w jednej chwili zachowywać się niesamowicie mądrze i dojrzale. A potem nagle wpadają w szał z błahego powodu i postępują kompletnie irracjonalnie. Cały czas musimy sobie przypominać, że dzieci ciągle się rozwijają. Mózg osiąga pełną dojrzałość dopiero w wieku 25 lat. A zatem oczekiwanie, że dwulatek, a nawet dwunastolatek, stanie na wysokości zadania i zachowa się w jakiejś sytuacji jak dorosły, jest pozbawione sensu i szkodzi wzajemnym relacjom.
”Nie ma niegrzecznych dzieci” Stuart Shanker, Self-reg
Paul Maclean w latach latach sześćdziesiątych stworzył teoretyczny model mózgu, który pomaga obrazowo zrozumieć, jak działamy pod wpływem emocji. W bardzo uproszczony sposób przedstawia on 3 części mózgu:
W momencie wściekłości przejmuje nad nami kontrolę mózg ssaczy i gadzi. Dlatego mamy problemy z zachowaniem, wysłowieniem się, z samokontrolą. Nie trafiają do nas także logiczne argumenty, ponieważ tracimy połączenie z korą nową odpowiedzialną za myślenie. Tak to działa u dorosłych i tak samo jest u dzieci. Ale dodatkowo u najmłodszych kora przedczołowa - odpowiedzialna za hamowanie impulsów - dopiero się rozwija. Dlatego dłużej zajmuje ponowne nawiązanie połączenia z korą nową oraz zrozumienie, że niebezpieczeństwa jednak nie ma.
Mózg jest stworzony, by nas chronić przed zagrożeniami. Reaguje zatem na stresory, które są różne dla każdego człowieka. Jest cała masa przyczyn biologicznych, emocjonalnych, poznawczych czy społecznych, które mogą stać za wymagającymi zachowaniami dzieci. Dlatego Stuart Shanker mówi, że nie ma niegrzecznych dzieci. Są za to dzieci, które czują się niekomfortowo i nie potrafią się w danym momencie lepiej zachowywać, które są przebodźcowane, zmęczone, którym czasami przeszkadza nieodpowiednie światło, nieprzyjemny dotyk, szew w skarpecie czy hałas. A krzyk i złość dorosłych tylko wzmaga ich poddenerwowanie. Jeśli stresorów jest za dużo, to system zaczyna być nadwrażliwy na najdrobniejsze oznaki zagrożenia. Percepcja się wyostrza i dzieci widzą zagrożenia tam, gdzie ich nie ma. Wtedy, niczym alarm, układ uznaje jakiś bodziec za niebezpieczeństwo, zanim kora nowa ma szansę zdecydować, czy tak rzeczywiście jest. Kiedy dziecko histeryzuje, oznacza to, że włączył się tryb walki i mózg gadzi wyzwolił adrenalinę oraz wyrzut kortyzolu.
Zupełnie tak samo jak dorośli! Tylko, że my już trochę nauczyliśmy się samokontroli i radzenia sobie ze swoimi zachowaniami. Dzieci dopiero się tego uczą.
W zdecydowanej większości przypadków to, co wywołało histerię, jest tylko punktem zapalnym. Czyli nie chodzi o to, że kubeczek jest zielony, a nie biały lub że mama ściągnęła buty zamiast taty. To tylko wierzchołek góry lodowej, a pod tym kryje się zawsze jakaś przyczyna. Dziecko w emocjach nie działa logicznie, nie myśli logicznie. Czuje się zagrożone, przebodźcowane i nasze racjonalne argumenty nie mają szans do niego trafić. Bo kiedy dziecko histeryzuje, to działa tak samo jak dorośli pod wpływem silnych emocji - traci nad sobą kompletnie kontrolę.
Pamiętajmy też, że są okresy, kiedy dzieci słabiej radzą sobie z zachowaniem i częściej wpadają w histerię. Maluchy przede wszystkim źle znoszą zmiany. Przeprowadzka, nowe rodzeństwo, adaptacja w przedszkolu, a nawet powrót z wakacji do codziennej rutyny może wywołać lawinę trudnych emocji.
Dodatkowo dzieci rozwijają się skokowo. Ja u swojej córki i syna bardzo wyraźnie obserwuję tzw. “skoki rozwojowe”, czyli okresy intensywnego rozwoju mózgu dziecka, któremu towarzyszy duży dyskomfort i rozdrażnienie. Wtedy o wiele częściej muszę konfrontować się z silnymi emocjami dzieci. W książce “Kiedy Twoja złość krzywdzi dziecko”, (McKay Matthew, Fanning Patrick, Paleg Kim) znajdziecie dokładny opis, jak rozwijają się dzieci w pierwszych latach życia i kiedy mają charakterystyczne “trudne” momenty rozwojowe.
Na zachowanie dziecka wpływa też jego temperament, stopień rozwoju, sposób zaspokajania potrzeb, stopień wzmocnienia złych rodziców. Stwierdzono, że największą motywacją dziecka jest chęć czucia się ważnym członkiem swojej rodziny. Dzieci robią wszystko, by to osiągnąć, nie zawsze z dobrym skutkiem. Na przykład, jeśli widzą, że rodzice poświęcają dużo czasu młodszemu rodzeństwu, które dużo płacze, to może też zaczną same więcej marudzić, żeby osiągnąć swój cel.
I świetnie potrafią wykorzystywać tę technikę. A to jest zdrowe i dobre, ponieważ tłumienie złości wcale nie sprawi, że ona zniknie i dzieci przestaną ją czuć. Te negatywne uczucia kiedyś powrócą i dziecko będzie musiało się z nimi zmierzyć. Może jutro albo dopiero za rok, a może nawet za 50 lat. Mogą one także przekształcić się w inne niepożądane zachowania dziecka, jak na przykład upór czy problemy w nauce.
I to wcale nie jest dobrze, kiedy dwulatek czy trzylatek absolutnie nigdy nie ma wybuchów złości. Warto się wtedy zastanowić, czy maluch ma przestrzeń na uwolnienie swoich emocji. Być może wie, że to nie jest akceptowane w rodzinie i nauczył się tłumić swoje uczucia.
Oczywiście spora część napadów szału u maluchów jest rozwojowa i nie zapobiegniemy im. Ale jeśli będziemy się nakręcać, że dziecko histeryzuje celowo, i w konsekwencji starać się gasić jak najszybciej takie zachowania, to możemy zamknąć oczy na jakąś ważną potrzebę dziecka. Warto ćwiczyć się w roli badacza i obserwować: co takiego mogło wywołać napad szału, jakie są wzorce, kiedy histerie się powtarzają, co może być ich przyczyną oraz czy możemy pomóc dziecku.
Wkrótce pojawi się odpowiedź na pytanie, co konkretnie można robić, kiedy dziecko histeryzuje - zarówno w domu jak w miejscu publicznym czy w obecności postronnych osób. Ponieważ akceptacja emocji i histerii dziecka NIE OZNACZA akceptacji wszystkich jego zachowań. Ja nie jestem zwolenniczką tak zwanego “bezstresowego wychowywania”. Ale między karaniem, grożeniem i srogością a całkowitym pobłażaniem jest cała gama innych możliwości, które możemy wykorzystać.
Oczywiście, że lepiej byłoby wyrażać tę złość tak, żeby nie ranić innych. I dzieci się tego nauczą. Trzeba im stawiać granice z szacunkiem i nie pozwalać ich przekraczać. Warto też ufać w ich naturalny rozwój i pamiętać, że dzieci nas ciągle obserwują. Najlepiej im pomożemy, jeśli będziemy modelować swoim zachowaniem, jak radzić sobie z złością. W tym celu musimy dbać o siebie i swoje zasoby, żeby dziecięce histerie nie wyprowadzały nas z równowagi:
https://www.parentmap.com/article/laura-kastner-tantrum-anxiety-tips
https://www.janetlansbury.com/2013/10/the-healing-power-of-a-toddlers-tantrum/
https://www.janetlansbury.com/2010/10/toddler-tantrums-whos-in-control/
https://www.janetlansbury.com/2011/04/positive-parenting-in-the-tantrum-zone/
https://www.janetlansbury.com/2013/11/anger-is-a-scary-emotion-guest-post-by-kate-russell/
“SELF REG”, Stuart Shanker
“Kiedy Twoja złość krzywdzi dziecko”, McKay Matthew, Fanning Patrick, Paleg Kim
“Agresja – nowe tabu”, Jesper Juul