Sporo rodziców ma problem z tym, że dziecko nie chce sprzątać. Nie dość, że irytują się bałaganem, do którego robienia dzieci mają szczególny dar, to jeszcze czują presję społeczną. Przecież 'grzeczne' dziecko powinno kochać porządek... Kiedyś też miałam nierealne oczekiwania wobec sprzątania. Teraz wypracowałam odpowiednie nastawienie i narzędzia, które bardzo wspierają mnie w tym aspekcie.
>>> Na Instagramie znajdziesz krótkie, obrazkowe podsumowanie poniższego wpisu <<<
Są dwa główne obozy rodziców: jedni sprzątają za dzieci do wieku 4-5 lat, a inni zmuszają maluchy do tego od samego początku. Kiedy byłam jeszcze zielona w kwestiach wychowawczych, to uważałam siebie za zwolenniczkę drugiej grupy. Raz nawet próbowałam przymusić okołoroczną córkę do posprzątania rozsypanych klocków. Więcej nerwów i naruszania relacji niż sensownych efektów….
Teraz jestem przekonana, że warto uczyć sprzątać od samego początku, ale z bardzo realnymi oczekiwaniami 🙂
A więc uważam, mimo że „sprzątanie w domu, w którym dorastają dzieci, jest jak odśnieżanie chodnika, zanim przestanie padać” (Phyllis Diller), to robię to, aby dać dzieciom cenną lekcję. Jeśli odpuszczamy im całkowicie sprzątanie przez pierwsze lata życia, a potem nagle wymagamy w wieku 10 lat, że mają utrzymać porządek w pokoju, to jasne, że będzie bunt na pokładzie.
Małe dziecko nie chce sprzątać, bo nie rozumie sensu tej czynności. Całkiem dobrze czuje się w chaosie. Nie myśli o tym, że można się potknąć o coś albo że zabawki mogą się zgubić. Maluchy też szybko przerzucają swoją uwagę, dlatego próby sprzątania często kończą się zabawą podniesioną zabawką zamiast odłożeniem jej na półkę. Zdecydowana większość maluchów tak ma i nie ma sensu się na to denerwować albo przeć na szybkie efekty. To długa nauka i wiele razy będziemy dzieciom musieli pomagać utrzymać porządek. Niejednokrotnie będzie to także temat naszych rozmów z dziećmi, więc czy chcemy tak wiele momentów spędzić w napiętej atmosferze? Uważam, że przede wszystkim warto pracować nad swoimi oczekiwaniami.
Jedno z najważniejszych narzędzi. Dzieci nas na okrągło obserwują i naśladują. Więc nie sprzątajmy, kiedy dzieci śpią i nie widzą. Albo nie sadzajmy ich przed bajką, żeby zrobić coś szybciej. Od samego początku pokazujmy im tę czynność i zapraszajmy do niej. Do układania zabawek, do ścierania kurzu, do mycia podłogi, do opróżniania zmywarki czy składania prania.
Druga kwestia: Jak Ty podchodzisz do porządku? Ja na przykład mam problem z odkładaniem rzeczy na miejsce i muszę ciągle nad sobą pracować. Skoro chcę, żeby dzieci chowały zabawki na miejsce, to ja też powinnam to robić ze swoimi przedmiotami 😉
Trzecia kwestia: Jak przedstawiasz dzieciom sprzątanie? Lubisz to robić? Pokazujesz im, że to jest normalna / może nawet fajna i odprężająca czynność czy raczej znienawidzona konieczność?
Także, kiedy idziemy do kogoś z wizyta, mówię dzieciom wcześniej, że po skończonej zabawie będziemy musieli pomóc gospodarzom posprzątać. I zawsze staram się choć trochę posprzątać zabawki na koniec wizyty i zapraszam do tego dzieci, żeby zamodelować u nich odpowiednie zachowanie.
Zapraszanie do sprzątania to też jasny sygnał do dziecka, że jesteśmy wspólnotą i razem dbamy o nasz dom. Tutaj jest świetny artykuł o fenomenie rodzin w pewnej wiosce w Ameryce Południowej, w której dzieci garną się do pomocy w domu. Zainteresowali się tym badacze i odkryli, że wychowanie pomocnego dziecka zaczyna się już w okresie niemowlęctwa. Kluczowe jest zaangażowanie maluchów w życie domowe od samego początku. Sprzątanie może być mile spędzonym, wspólnym czasem.
Nie przegapmy również tego momentu, kiedy małe dzieci są ogromnie skore do pomocy i chcą nam pomagać. Jasne, że wtedy sprzątanie zajmie więcej czasu, ale jaka to cenna nauka i okazja do nawiązywania relacji 🙂 Opłaci się w przyszłości. A kiedy dzieci pomogą, to nie wiwatujmy z dzikim wrzaskiem, ale po prostu podziękujmy i doceńmy z uśmiechem ich wkład.
Jeśli dziecko nie chce sprzątać, to zacznijmy od wytłumaczenia jemu sensu tej czynności i różnych konsekwencji. Czyli warto od początku wyjaśnić, że na przykład ubrania same się nie piorą i nie wskakują z podłogi do szafek. Warto pokazywać, gdzie wrzuca się brudne ubrania. Albo nie wyciągać dzieci z wanny, dopóki nie posprzątamy zabawek i nie spuścimy wody. Także, jeśli coś się rozlało / rozsypało dziecku, to staram się, żeby pomogło mi ono posprzątać.
U nas częścią wieczornej rutyny jest wspólne sprzątanie zabawek po to, aby nie kończyć dnia w chaosie / żeby nikt się nie potknął w nocy o zabawki / żeby się nie pogubiły. Robimy to wszyscy razem. Ewentualne marudzenia typu “Ale to on rozsypał” kończę łagodnie “Ja też tego nie rozsypałam. Sprzątamy razem. Możesz wybrać coś innego do posprzątania.”
Staramy się także choć trochę ogarnąć dom przed każdym wyjściem.
Naszym hitem jest też odkurzacz automatyczny. Kiedy mówię dzieciom, że musimy puścić odkurzacz, to od razu wiedzą, że trzeba posprzątać zabawki i robią to dość sprawie. Zapamiętały, że trzeba usunąć wszystko z ziemi, bo odkurzacz może wciągnąć małe elementy, a te większe przesunąć pod meble.
Posługuję się też konsekwencjami. Czyli informuję dzieci zawczasu, jaki mamy plan dnia i wszyscy wiedzą, że pójdziemy na spacer / zaczniemy czytać książeczki dopiero po sprzątaniu. Im dłużej zajmie sprzątanie, tym później wyjdziemy / krócej będziemy czytać.
“Posprzątaj!” jest poleceniem zbyt ogólnym i abstrakcyjnym dla dziecka. Nawet dorosłym jest o wiele łatwiej, kiedy podzielą swoje zadania na mniejsze, uproszczone etapy. Inaczej słysząc “posprzątaj”, czujemy zniechęcenie już na samym początku. Kiedy dziecko nie chce sprzątać, powiedz precyzyjnie “włóż te puzzle do pudełka”, “odłóż lalki na półkę”, “schowaj spodnie do szafki”. Często wtedy dzieje się magia i maluch z entuzjazmem zaczyna współpracować. O dzieleniu projektów na proste zadania pisał David Allen w Getting Things Done (tutaj o tym, jak metodologia GTD pomaga rodzicom).
Od przybytku głowa może boleć. Nadmiar przedmiotów i ogarnianie ich to duże obciążenie dla naszego mózgu. Także rodzicom tym szybciej kończy się cierpliwość, im więcej zabawek pląta się po mieszkaniu. Ja staram się co jakiś czas oddawać nadmiar zabawek. Chowam także zabawki tak, aby mniej więcej połowa była wyciągnięta na widoku, a połowa schowana w szafie.
Niektórzy rodzice stosują także konsekwentnie zasadę, że wyciągają kolejne zabawki dopiero, kiedy poprzednie są odłożone na miejsce. Czasami tak robię, jeśli akurat bawię się z dziećmi. Ale często bawią się one same, więc staram się wtedy nie wtrącać i im nie przeszkadzać.
Mam też wrażenie, że dzieci gubią się w tym chaosie, jeśli zabawek jest za dużo i są nieuporządkowane. Dlatego jeśli przychodzą mali goście do moich dzieci, to chowam wiele zabawek. Kiedy zostawię im kilka zabawek, to i tak bawią się super, a ja potem nie muszę łapać się za głowę. Kilka razy tego nie zrobiłam i potem skończyło się wymieszaniem różnych zestawów i ogromnym nieporządkiem, którego dzieci nie były w stanie same ogarnąć.
To, że dziecko wczoraj pięknie sprzątało, nie oznacza, że potrafi to zrobić dzisiaj. Dzisiaj może być potwornie zmęczone, senne, rozdrażnione, smutne i po prostu z jakiegoś powodu nie jest w stanie zachować się odpowiednio. Obserwacja dziecka, czyli jedna z podstaw nurtu RIE, pomaga zrozumieć, kiedy dziecko nie chce sprzątać, a kiedy nie potrafi tego zrobić.
Lepiej wtedy nie wchodzić w niepotrzebne konflikty, tylko zaakceptować emocje dziecka i zaoferować swoją pomoc w sprzątaniu.
Mnie ratuje wtedy moja mantra: spokój, spokój, spokój 🙂
Jak i w każdym innym problemie: spokój, głęboki oddech, cierpliwość to moje magiczne sztuczki. Jak się zdenerwuję o bałagan albo niechęć do sprzątania, to zawsze niefajnie się to kończy. A wiele razy już zobaczyłam, że to, że raz czy dwa posprzątam za dziecko, bo ono nie jest w stanie, nie sprawi, że nagle zupełnie przestanie sprzątać.
Starajmy się zatem wychowywać samodzielne dzieci i ufać w ich umiejętność sprzątania. Zapraszajmy ich do tego, zachęcajmy, modelujmy odpowiednie zachowania. Ale uważajmy z przesadzaniem i trzymaniem się sztucznych wytycznych i tabelek, że w tym a tym wieku to każde dziecko musi już sprzątać.
Moje dzieci mają obecnie ponad 4 i 2,5 roku. Czy sprzątają swoje zabawki? Tak, w 80-90% sytuacji nie ma z tym problemu po łagodnym zachęceniu. Sprzątamy głównie razem, a czasami zdarza się i tak, że dzieci zamykają się w pokoju i same go pięknie porządkują, prezentując potem efekty z wielką dumą. Jeśli mają gorszy dzień czy trudniejszy moment, to nie naciskam i nie zmuszam do tego na siłę.
Zobacz też: Co robić, kiedy dziecko jest mało samodzielne?
Mama Lama, Jak nauczyć dziecko sprzątać, https://www.youtube.com/watch?