“Tato, pograj ze mną. W ogóle nie poświęcasz mi czasu”, “Mamo! Ze mną nie spędzasz tyle czasu, ile z nią!”,... Znacie to? Niemal każdy dzień rodzica załadowany jest obowiązkami, a nieustanne prośby o wspólny czas powodują nieprzyjemne wyrzuty sumienia. Mogą też irytować, gdy przykładowo poświęciliśmy dziecku 3 godziny, a potem słyszymy, że to też za mało. Jeśli macie w domu dziecko, które pomimo waszych usilnych starań domaga się ciągle, żeby spędzać z nim czas, polecam kilka rad w duchu RIE i podejścia do dzieci z szacunkiem.
Zaczęłabym od tego, żeby spisać na kartce, ile mniej więcej czasu poświęcam codziennie / tygodniowo dziecku. Ale tylko dla siebie, aby uświadomić sobie, jak rzeczywiście wygląda sytuacja.
Jeśli tego wspólnego czasu jest mało i jesteśmy w stanie poświęcić dziecku trochę więcej, to świetnie. Czasami w miarę jak dzieci rosną i stają się samodzielne, to rodzice nie zawsze dostrzegają, że one ich nadal mocno potrzebują. Jeśli więc uda się nam znaleźć dodatkowe pół godziny czy godzinę więcej w tygodniu, to warto to zaakcentować i powiedzieć dziecku, że specjalnie dla niego zmieniliśmy plany, bo chcemy i lubimy spędzać z nim czas.
Jeśli zaś uważamy i widzimy na naszej kartce czarno na białym, że mamy naszym zdaniem wystarczająco wspólnego czasu w tygodniu i więcej się już nie da, to pomoże nam to w utwierdzeniu wewnętrznego przekonania, że robimy wszystko, co możliwe. To bardzo pomocne w przypadku, jeśli prośby dziecka budzą w nas wyrzuty sumienia. Starajmy się też odejść od myślenia, że dziecko tego nie docenia. Bardziej skupmy się na tym, co dziecko chce nam przekazać przez swoje prośby i pomyślmy, jak poprawić jakość wspólnego czasu.
Warto akcentować to, że teraz jest nasz specjalny czas / złoty kwadrans (w zależności od nurtu rodzicielskiego inaczej się to nazywa). Zachęcam nawet, żeby umówić się z dzieckiem na konkretny dzień oraz zapytać go, co będzie chciało z nami robić w trakcie wspólnie spędzanych chwil. Można to też wpisać w swój kalendarz i tym samym dać dziecku znać, jak ważny jest dla nas ten czas z nim - na równi z pracą czy innymi ‘dorosłymi’ spotkaniami.
Kiedy jesteś już razem z dzieckiem, to skoncentruj się wyłącznie na nim. Oddaj mu całe swoje skupienie. Telefon najlepiej odłożyć lub zostawić w domu/innym pomieszczeniu. Koniecznie trzeba też odstawić na chwilę nieustanną gonitwę myśli typu, co ugotować na obiad czy kiedy najlepiej zawieźć auto do mechanika. Bądź całym sobą dla dziecka, otwartym na niego i jego pomysł na wspólny czas.
Gary Chapman, amerykański pisarz i terapeuta rodzinny, w swoich książkach o pięciu językach miłości stworzył teorię, że ludzie dążą zawsze do miłości. Kiedy czują się kochani, zachowują się lepiej i chcą tą miłością dzielić się z innymi. Tylko jest w tym jeden szkopuł - każdy kocha i chce być kochany na inny sposób. Chapman wyróżnił 5 głównych języków miłości: dotyk, wyrażenia afirmatywne, prezenty, wspólnie spędzany czas i drobne przysługi.
Jeśli mamy dziecko, które prosi ciągle, żeby spędzać z nim czas, to być może jest to sygnał, że jego językiem miłości jest czas spędzany wspólnie razem. Takie dziecko nie potrzebuje prezentów, a może nawet przytulania, ale tego, żeby czuć obecność rodzica, żeby robić coś razem. Wtedy czuje się kochane. I nie chodzi mi tutaj o to, żeby rzucić wszystko i poświęcać dziecku rzeczywiście cały swój dzień. Po prostu świadomość tego, dlaczego ten czas jest taki ważny dla dziecka, pomoże nam inaczej spojrzeć na jego zachowanie i nieustanne prośby. Po drugie zwrócimy większą uwagę na to, żeby spędzać z nim czas w dobry jakościowo sposób.
A co jeśli dziecko ciągle prosi, żeby spędzać z nim czas, ale potem i tak narzeka lub porównuje się do rodzeństwa, że im poświęcamy więcej czasu? Zaakceptuj tę potrzebę. Nie próbuj go przekonać, że ma nie czuć się tak, jak się czuje:) Tłumaczenie i udowodnienie mu, że nie ma racji, jest bezcelowe.
Po pierwsze: to bardzo trudno udowodnić. Jeśli chodzi o rodzeństwo, to zakładam wręcz, że jest to fizycznie niemożliwe, spędzać z każdym z dzieci taką samą ilość czasu. Ja przynajmniej tego nie opanowałam i nie widzę na to żadnych szans:) Życie rodzica jest pełne niespodziewanych sytuacji, przeziębień, nagłych potrzeb. Nie da się wszystkiego idealnie zaplanować i zrealizować.
Po drugie, dążenie do tego, żeby przegadać dziecku, że nie możemy ciągle z nim być, zabiera niepotrzebnie naszą energię. Dążenie do tego, żeby ono zrozumiało, że musimy chodzić do pracy, gotować czy też mieć trochę czasu dla siebie może powodować nasze rozdrażnienie. I daje sygnał dziecku, że nie akceptujemy jego emocji. A ono może wtedy zainwestować jeszcze więcej energii, żeby nam o tym powiedzieć, że tak po prostu czuje.
Być może warto się też zastanowić, czy dziecko czuje się w pełni akceptowane przez nas. Także w dziedzinie emocji - czy pozwalamy dziecku na przeżywanie wszystkich uczuć? Czy może jednak te negatywne emocje są dla nas niewygodne i próbujemy je stłumić? Czy widzimy go takim, jakim jest, i akceptujemy to? Piszę o tym dlatego, że jeśli dziecko nie będzie się czuło w pełni akceptowane, może ciągle wołać o tę uwagę. I wtedy domaganie się, żeby spędzać z nim czas, można odczytać jako wołanie “Zauważ mnie. Zaakceptuj mnie. Zaakceptuj moje emocje.”
Co zatem zrobić? Zaakceptować tę potrzebę, uznać to. To nie znaczy ulegać wszystkim prośbom. Warto dać dziecku krótkie komunikaty, że dostrzegamy jego potrzebę i jednocześnie musimy zrobić teraz coś innego. Nie wchodźmy w negocjacje i długie tłumaczenia.
Opisujmy sytuację, jeśli nie wiemy, co powiedzieć. Nie bierzmy personalnie do siebie tego, co mówi dziecko. Akceptowanie uczuć dziecka i jednoczesna obrona swoich granic wymaga praktyki, ale praktyka czyni mistrza:)
Spróbujmy też rozmawiać z dzieckiem, czy rozumie, jak się czuje i dlaczego ten czas jest dla niego taki ważny. Wołanie o czas to często po prostu wołanie o uwagę i miłość. Ale rozmawiajmy tylko wtedy, kiedy i my i dziecko jesteśmy wyregulowani, w dobrym nastroju. Próba zrozumienia, co się dzieje, w momencie, kiedy dziecko mocno woła o uwagę, a my mamy tysiąc innych rzeczy do zrobienia, nie jest dobrą porą dla żadnej strony:)
A jeśli okaże się, że dziecko czuje się niekochane, to polecam bardzo krótką i trafną prezentację Jane Nelson (twórczyni pozytywnej dyscypliny), że miłość się mnoży, kiedy ją dzielimy. Można samemu to pokazać dziecku na świecach i o tym porozmawiać.
https://www.youtube.com/watch?v=YJDvujaPEKY
https://forge.medium.com/theres-no-such-thing-as-quality-time-58db618c099d
https://www.regardingbaby.org/2012/07/22/emptying-our-minds-in-order-to-be-more-present-with-babies/
https://www.janetlansbury.com/2009/12/the-easily-forgotten-gift/
https://www.janetlansbury.com/2018/04/quality-time-teenager-seizing-moment/
https://www.nytimes.com/2016/12/14/well/family/what-do-teenagers-want-potted-plant-parents.html
„Elevating Child Care: A Guide to Respectful Parenting”, Janet Lansbury
“The 5 Love Languages of Children”, Gary Chapman, Ross Campbell