To dla mnie osobisty temat, bo nieśmiałe dziecko to właśnie ja. Ta etykietka tak mocno jest do mnie przyczepiona, że w moim odczuciu nadal mocno definiuje mnie w dorosłym życiu. I mimo, że przeszłam już długą drogę do większej pewności siebie, to ciągle w głębi duszy myślę o sobie ‘nieśmiała’, co często mnie blokuje.
Równocześnie moje doświadczenia dają mi ogromną motywację, żeby starać się zapewnić dzieciom jak największe wsparcie w tym obszarze. Dzieci są oczywiście różne. Niektórym nieśmiałość nie grozi. Ale są też bardziej wrażliwe jednostki, które mają tendencję do wycofywania się w sytuacjach, w których czują się niepewnie. I jestem świadoma, że nie na wszystko mamy wpływ jako rodzice. Ale kierując się zaufaniem do dziecka możemy nie pogłębiać problemu. Tylko tyle i AŻ tyle 🙂
Zobacz też: Co robić, kiedy dziecko ma niską samoocenę?
A może sam/sama tworzę taki obraz w swojej głowie?
Rozwój dzieci nie jest liniowy. To wzajemnie przeplatany ze sobą postęp i regres oraz balansowanie na cienkiej linii. Jeden dzień jest inny od drugiego. Moje dzieci mają lepsze i gorsze tygodnie. Wielokrotnie obserwowałam regresy w trakcie skoków rozwojowych oraz trudne zachowania w trakcie różnych zmian w naszym życiu. Te czynniki powodowały większe poczucie dyskomfortu i onieśmielenie maluchów. I bardzo łatwo zacząć wtedy przylepiać dziecku etykietkę ‘nieśmiałe dziecko’. A taka łatka może szybko zacząć definiować dziecko i uczynić je jeszcze bardziej nieśmiałym. A jeśli już się ta 'łatka' przyczepi - to uwierzcie mi - nie jest łatwo się jej pozbyć... Warto uważać na komentarze, ocenianie i szufladkowanie, ponieważ to my, w ogromnym stopniu kształtujemy samoocenę dzieci w pierwszych latach życia.
My, dorośli, patrzymy przez swoje filtry i postrzegamy zawstydzenie jako coś negatywnego. A nieśmiałość u małych dzieci to nic wyjątkowego czy wadliwego. To zupełnie normalne i zdecydowana większość małych dzieci czuje się często onieśmielona w nowych sytuacjach czy też przy nowych / dawno niewidzianych ludziach. Można by powiedzieć, że to naturalna cecha rozwojowa małych dzieci, która służy ochronie ich więzi z opiekunami. Dzięki tej więzi maluchy uczą się, co / kto może oznaczać niebezpieczeństwo. Wtulają się więc w rodziców i szukają u nich potwierdzenia, czy kontakt z daną osobą im nie zaszkodzi. Z ewolucyjnego punktu widzenia nieśmiałość chroni zatem dzieci, żeby nie ufały zbytnio obcym i żeby nie zachowywały się zbyt otwarcie i pewnie, dopóki nie nauczą się rozpoznawać zagrożeń.
Przejściowe okresy nieśmiałości przychodzą zatem i odchodzą. Owszem, są dzieci bardziej wrażliwe i ciche. Taki mają temperament. Ale jeśli myślimy o nich i traktujemy je jak ‘nieśmiałe dziecko’, tym mocniej utrudniamy im zadanie i sami przyczyniamy się do powstawania problemu. Powtórzę więc tutaj zgodnie z moją ulubioną filozofią rodzicielską RIE: ZAUFAJ SWOJEMU DZIECKU I JEGO INDYWIDUALNEMU PROCESOWI ROZWOJU.
Udziel mu wsparcia w momentach onieśmielenia. Dla jego dobra nie zmuszaj go do większej otwartości i przebojowości i równocześnie okazuj szacunek do procesu i zaufanie do tego, że dziecko kiedyś będzie gotowe na przywitanie się / większą śmiałość. RIE bardzo zachęca do uważnej obserwacji i poznawania swojego dziecka, zamiast kreowania etykietek i określonych obrazów w głowie.
Janet Lansbury, promotorka RIE, zaprezentowała kiedyś ciekawą perspektywę, że woli myśleć o ‘nieśmiałości’ jako o chwilowej emocji niż jak o cesze charakteru. A dzieci najlepiej radzą sobie z emocjami, kiedy mają przestrzeń do ich przepracowania: czyli akceptację i wsparcie opiekunów. Natomiast my dorośli często mamy tendencję do zaprzeczania uczuciom dzieci: (“No idź się pobawić, przecież lubisz Tomka”, “Czemu się tak wstydzisz, przecież to Twój wujek.”). W dużym stopniu również identyfikujemy się ze swoimi dziećmi i jeśli one nie zachowują się 'odpowiednio', to od razu martwimy się, co o nas pomyślą inni. Często przejmujemy się tym bardziej niż tym, co dziecko rzeczywiście czuje i przeżywa. Postarajmy się zaakceptować także takie emocje dzieci jak lęk, obawa, onieśmielenie.
Jak napisałam powyżej, nieśmiałość to naturalny mechanizm rozwojowy i wynika z tego, że dla najmłodszych życie, świat, ludzie oraz różne sytuacje są nowe i nieprzewidywalne. Dziecko często nie wie, czego ma się spodziewać. Warto więc jak najwięcej opowiadać mu zawczasu i przygotowywać go na różne sytuacje społeczne. Przykładowo, kiedy wybieramy się na imprezę lub zapraszamy do siebie gości, opiszmy dokładnie, kto przyjdzie z wizytą lub będzie na urodzinach babci i postarajmy się opowiedzieć coś o tych osobach. Można wymienić mniej więcej, co się będzie po kolei działo: “Pójdziemy do restauracji. Kelner przyniesie każdemu menu. Wybierzesz sobie coś dla siebie i będziesz mógł powiedzieć to kelnerowi. Jak dostaniemy danie, to zjemy. Potem zapłacimy i wyjdziemy. Zazwyczaj tak to wygląda, chyba, że wydarzy się jeszcze coś, o czym nie wiemy; na przykład spotkamy kogoś znajomego.”
Można też rozmawiać z dzieckiem, jak się czuło w danej sytuacji. Jeśli powie o swoim onieśmieleniu, to warto wspomnieć, że to normalne, że czasami czujemy się się tak przy nowych osobach albo w nowych sytuacjach. Jednocześnie dobrze jest wyrazić przekonanie, że dziecko tę sztukę kiedyś opanuje.
Jeśli dziecko przywita się z kimś, to można też udzielić informacji zwrotnej. Najlepiej lekkim i spokojnym tonem “Fajnie, że się przywitałeś” (ale bez ‘szalonego entuzjazmu’, który może wywołać presję u dziecka, żeby następnym razem sprostać oczekiwaniom).
Wyobraźmy sobie, że dziecko czuje się niepewnie i nie chce się przywitać, podziękować czy zejść z kolan mamy. I przysłuchajcie się, jak często słychać wtedy w otoczeniu: “Jakie nieśmiałe dziecko”, „No co Ty się tak cioci wstydzisz, przywitaj się”, „Musicie wybaczyć, on jest bardzo wstydliwy”.
I rozumiem doskonale, że takie zachowanie dziecka wywołuje pewien dyskomfort u opiekunów, bo chcieliby oczywiście, żeby dziecko było otwarte, uprzejme i pewne siebie. Dlatego istnieje ogromna pokusa zrzucenia przyczyn na nieśmiałość i wytłumaczenie, że to nie brak wychowania czy duma. Też tak mam i muszę walczyć często z moją chęcią automatycznego wytłumaczenia, że maluch się zawstydził. Ale świadomie unikam jak ognia słowa „nieśmiały” i „zawstydził się”, bo jestem przekonana, że słowa kreują rzeczywistość i jeśli dziecko usłyszy to kilkadziesiąt czy kilkaset razy, to w końcu zacznie tak o sobie myśleć.
To jak zareagować, żeby nie używać łatki ‘nieśmiałe dziecko’?
Ja staram się nie robić z całej sytuacji wielkiego ‘halo’ i jak najszybciej zdjąć presję z siebie i dziecka. Warto odnieść się do aktualnej sytuacji zamiast wydawać generalne osądy typu ‘jest nieśmiała’. Ja staram się skomentować krótko:
Jak długo moje dziecko mnie potrzebuje, tak długo staram się dać mu wsparcie i nie wypycham go na siłę w ramiona gości albo nie zmuszam do zabawy z dziećmi. Jeśli mamy gości lub idziemy do kogoś, to czasami jedno albo drugie chce posiedzieć u nas na kolanach jakiś czas. Zazwyczaj nie trwa to dłużej niż 5-10 minut, choć zdarzała się sporadycznie i godzina.
Presja w niczym nie pomaga. Zmuszanie, wypychanie dziecka czy zawstydzania zwiększa tylko dyskomfort i powoduje, że dziecko nie czuje się przy nas bezpiecznie. Dodatkowo daje to sygnał dziecku, że nie spełnia ono naszych oczekiwań i zawodzi nas.
Bynajmniej nie chodzi mi o to, żeby dziecko zamknąć w domu i chronić przed nowymi ludźmi i sytuacjami. Warto dawać mu dużo możliwości do kontaktu z innymi dziećmi i dorosłymi, podczas którego będzie mogło rozwijać swoje umiejętności społeczne z naszym wsparciem.
Warto także dbać o autonomię dziecka od samego urodzenia i nie ratować go z każdej opresji. Poczucie zależności od opiekunów może tylko wzmagać uczucie bezradności i niepewności. A zatem: wspieraj i prowadź dziecko, ale nie rozwiązują za niego problemów. Większa samodzielność to większa wiara we własne siły.
Kiedy dziecko otrzymuje pytanie od kogoś, nie odpowiadaj za nie z automatu. Daj mu trochę czasu. Ale też nie zmuszaj do samodzielnej odpowiedzi, jeśli nie jest na to gotowe. Obserwuj i poznawaj swoje dziecko. Jeśli widzisz, że w danym momencie nie potrafi odpowiedzieć, to odpowiedz za nie lub skieruj uwagę na inny temat.
I na koniec najważniejsze: my jesteśmy największymi wzorcami dla swoich dzieci. Moją motywacją do ciągłego wzmacniania własnej pewności siebie jest fakt, że dzieci mnie obserwują. Widzą moje reakcje, czują moje emocje. Skoro ja czuję się niepewnie i nieśmiało wobec innych ludzi, to dziecko może też nieświadomie takie postawy przejąć.
Moim zdaniem praca nad sobą jest najtrudniejsza, ale to jedyny obszar, na który ma rzeczywisty wpływ. Możemy zmienić tylko swoje zachowanie. Innych możemy chcieć zmienić, ale to od nich zależy, czy się zmienią.
Proces socjalizacji jest trudny, ale dzieci sobie z tym poradzą. Zaufajmy im 🙂 Nam kontakty społeczne wydają się łatwe, bo już to opanowaliśmy, ale pamiętajmy, że “wszystko jest trudne do momentu, kiedy wiesz, jak to zrobić”.
http://peacefulparentsconfidentkids.com/2013/10/dont-call-my-daughter-shy/
https://www.janetlansbury.com/2017/08/stop-worrying-about-your-sensitive-child/
https://www.janetlansbury.com/2010/06/is-your-baby-a-bully-smart-shy-why-we-should-lose-labels/
janetlansbury.com/2016/04/empowering-a-passive-or-shy-child/
https://www.janetlansbury.com/2010/08/shy-by-nature-guest-post-by-michael-lansbury/
Your Self–Confident Baby, Magda Gerber and Allison Johnson
No Bad Kids: Toddler Discipline Without Shame, Janet Lansbury
Elevating Child Care: A Guide to Respectful Parenting, Janet Lansbury
SELF REG, Stuart Shanker
Jak mówić, żeby dzieci słuchały. Jak słuchac, żeby dzieci mówiły, Faber Adele, Mazlish Elaine